"I Can't Keep From Crying Sometimes"Jak powszechnie wiadomo niektóre porównywarki cen mają od pewnego czasu problemy ze swoim funkcjonowaniem w wyszukiwarce Google. Ponieważ istnienie w Internecie uzależnione jest od wyszukiwarki Google, więc wszyscy walczą o jak najwyższą pozycję w wynikach wyszukiwania. W tym celu powstał już olbrzymi przemysł, którego jedynym zadaniem jest jak najwyższe pozycjonowanie stron swoich klientów w wynikach wyszukiwania na określone frazy w wyszukiwarce Google.
Głównym rozgrywającym jest jednak Google i mimo, że deklaracje tej firmy mówią o uczciwości i jednakowych kryteriach dla wszystkich, to jak ktoś im podpadnie (cokolwiek by to słowo mogło oznaczać), to dziwnym trafem algorytmy w takich przypadkach już nie obowiązują. Przykładem jest najpopularniejsza porównywarka radar.pl. Wpisanie w Google frazy "radar porównywarka" nic nie daje. Tej strony nie ma w Internecie według wyszukiwarki Google.
Nic więc dziwnego, że na giganta zaczęły napływać skargi do urzędników UE. Komisja Europejska pod koniec 2010 rozpoczęła wyjaśnianie ewentualnego nadużywanie dominującej pozycji na rynku przez Google. Od tego czasu ilość firm, które uważają, że nie są sprawiedliwie traktowane rośnie i kolejne firmy składają skargi na Google.
Nie chce mi się wierzyć, aby Google interesowała się niszową stroną biznesplan.com.pl, która istnieje w Internecie od 12 lat. Przez 11 lat strona na frazy "biznes plan" i "biznesplan" nie opuszczała pozycji niższej niż 15, a do 2009 nigdy nie opuściła 10 pozycji. Od blisko roku zaczęła nagle opadać i systematycznie opada. Obecnie jest już na pozycjach 70-80. Mniej więcej połowa stron powyżej pozycji 70 nie ma z tematyką biznes planu wiele wspólnego a sporo stron to czysty tekst nie na temat lub kilka ogólników na tema biznes planu. Dużo stron to strony służące pozycjonowaniu. Można powiedzieć ... nic w tym dziwnego. Pewnie biznesplan.com.pl słabo jest pozycjonowana, a inni są lepsi. Do zeszłego tygodnia byłem w stanie zgodzić się z tym. Jednak w zeszłym tygodniu otrzymałem list przesłany drogą pocztową przez firmę Google. Jakież było moje zdziwienie, gdy na początku przeczytałem, że firmie Google jest bardzo przykro, że od pewnego czasu (mnie więcej od roku) zaprzestałem z korzystania z płatnych reklam. W związku z tym dają mi bonus 200 zł na płatne reklamy, pod warunkiem, że wydam na reklamy 100 zł. Nie wiem dlaczego, ale ten list od razu skojarzył mi się z faktem opadania strony w wynikach wyszukiwania w Google. Mój wniosek jest jeden: jak ktoś już zacznie płacić, to już musi płacić stale, czyli jak raz cię było stać na płatne reklamy, to już za darmo nie masz czego szukać w wyszukiwarce Google.
A cały problem jest w tym, że Internauci niczego nie widzą poza Google i Google o tym doskonale wie i czerpie z tego pełnymi garściami. To samo dotyczy portalu allegro na rynku polskim. Internauci kochają allegro, a inne portale aukcyjne mogą się tylko oblizać, bo śmietankę spija ktoś inny.
To tak, jakby wszyscy chcieli mieć ten sam samochód i to jednego producenta. W realu motoryzacyjnym to jest science fiction, ale w wirtualnym świecie to jak widać niekoniecznie już tak jest.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
zapraszam do komentowania i wyrażania własnych opinii