facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Powrót do 6 dniowego tygodnia pracy?

Olbrzymie zamieszanie i konsternację, nie tylko na Węgrzech, wywołało uchwalenie przez węgierski parlament tzw. "ustawy niewolniczej". Nowe prawo pracy zmusza pracowników do przepracowania w ciągu roku 250 godzin nadliczbowych, jeżeli pracodawca będzie żądał świadczenia takiej pracy. 

Dodatkowo pracodawca może zażądać od pracownika przepracowania kolejnych  150 godzin nadliczbowych, ale musi uzyskać na to zgodę pracownika. Zgoda pracownika wydaje się czysto formalnym wybiegiem, bo trudno sobie wyobrazić, aby pracownik odmówił świadczenia pracy, gdy "poprosi" go pracodawca.

W ten sposób, jakby przy okazji, doszlusowano do 6 dniowego dnia pracy (6 dni x 8 godzin)

all around the clock
Węgry nie są rzecz jasna, pierwszym państwem, które ma takie pomysły na walkę z problemem pozyskania wykwalifikowanych pracowników.

Godziny nadliczbowe to jedno, ale najciekawszy jest sposób zapłaty za godziny nadliczbowe. Obecnie godziny nadliczbowe są rozliczane w ciągu jednego roku. Nowe prawo pozwala na wydłużenie tego okresu do lat trzech.


W przypadku Węgier takie rozwiązanie ma uzasadnienie ekonomiczne. W 2017 roku inwestycje zagraniczne generowały blisko 67 % węgierskiego PKB. Największymi pracodawcami na Węgrzech są zagraniczne firmy przemysłu motoryzacyjnego, w których cykl produkcji samochodów zwykle odbywa się okresach trzyletnich. Nie ulega wątpliwości, że Węgry nie miały wyjścia, jeżeli dalej chcą być główną montownią samochodów w Europie.

Tego rodzaju zmiany w prawie pracy będą miało daleko idące reperkusje nie tylko na Węgrzech. Pytaniem jest ... kto następny i jakie kolejne zmiany są przygotowywane dla pracowników.