„Gdy o Niemczech myślę w nocny czas, sen mnie opuszcza aż po brzask".
Heinrich Heine
To pytanie może wydawać się nie na miejscu, a może jest wręcz absurdalne. Jednak taki scenariusz może się ziścić i to znienacka. Powodów jest co najmniej kilka.
Po pierwsze Niemcy z cała stanowczością odmawiają zgody na drukowanie euro lub jak kto woli drukowanie euroobligacji. W obecnej sytuacji to chyba jedyna decyzja leżąca całkowicie w gestii państw eurozony, która uspokoiłaby sytuację i dała impuls do wyjścia z kryzysu, który zafundowały banki pożyczające na prawo i lewo. Druk euro lub euroobligacji w głównej mierze obciąży gospodarkę niemiecką.
Po drugie zbliżają się w Niemczech wybory do Bundestagu. Kanclerz Niemiec Angela Merkel poinformowała, że rząd planuje wprowadzenie ulg podatkowych 6 miliardów euro i że będzie to "podziękowaniem" dla obywateli za trudy znoszenia kryzysu zadłużenia w strefie euro. Czy w takim czasie ktokolwiek w Niemczech ma chęć na wprowadzanie kolejnych obciążeń ? Wybory 2012 to najlepszy czas na rozkwit demagogii. Czy na powrocie do marki można w Niemczech zbić polityczny kapitał ?
Po trzecie w Niemczech jest klimat do powrotu do DEM. 60 % Niemców uważa, że wprowadzenie euro nie było dobrym pomysłem. To wynik sondażu dla tygodnika "Focus". Według tego samego sondażu niemiecka marka, była bardziej stabilna, niż obecnie jest euro. Przekonanych o tym jest 75 % Niemców.
Po czwarte MSZ Radosław Sikorski kilka dni temu w Berlinie nawoływał Niemcy do wzięcia na siebie odpowiedzialności za euro i UE. Czy to tylko był apel o większą integrację ?
Jest takie polskie przysłowie "moja chata skraja". Czy znają je w Niemczech ?
0 komentarze:
Prześlij komentarz
zapraszam do komentowania i wyrażania własnych opinii