Każdy z nas ma, miał lub będzie miał szefa, któremu podlega w pracy. Nawet ci z nas którzy od razu po ukończeniu edukacji założyli własny biznes i sami dla siebie są sterem, żaglem i okrętem też mieli w trakcie edukacji szefa w osobie nauczyciela.
Mieliśmy i mamy wspaniałych, wyrozumiałych i kreatywnych szefów, ale wielu z nas natknęło się w swoim życiu zawodowym na tego rodzaju osobniki, które nigdy nie powinni pełnić takich funkcji. Zarządzanie zasobami ludzkimi to nie jest tylko wola szefa. To przede wszystkim wiedza z zakresu w którym dana firma operuje na rynku, jak również wiedza dotycząca psychologi i socjologii.
Kilka miesięcy temu wybuch na świecie wielki skandal związany z manipulacjami, której dopuścili się przedstawiciele firmy Volkswagen. Jak powszechnie wiadomo dokonano manipulacji związanych z redukcją wskaźników emisji CO2 w silnikach samochodowych tego potentata rynku motoryzacyjnego. Cóż to ma wspólnego z szefem zadaje w tej chwili wiele osób, które czytają ten blogowy wpis. Otóż ma i to bardzo wiele. Na czele koncernu Volkswagen stał (bo właśnie niedawno złożył dymisję) bardzo ambitny i wymagający szef Martin Winterkorn. W trakcie Genewskiego Salonu Samochodowego w 2012 roku szef koncernu zapowiedział, że do 2015 roku Volkswagen zredukuje emisję CO2 w samochodach swojej firmy o 30 procent. To były deklaracje szefa, które inżynierowie Volkswagena mieli wykonać. Praktycznie to był rozkaz! Wielu szefom wydaje się że, ich wola wystarczy do tego, aby pracownicy firmy którą zarządzają wykonali ją. Są jednak zadania wykonalne od zaraz oraz takie, które wymagają wielu lat wytężonych badań i prac nad prototypami. Okazuje się że w przypadku Volkswagena wola szefa rozminęła się z możliwościami technicznymi firmy. Inżynierowie nie byli w stanie, w tak krótkim terminie, opracować rozwiązań technologicznych, które umożliwiłyby redukcję CO2 o 30 procent w silnikach samochodów produkowanych przez koncern. Dokonano więc manipulacji, która szeroko opisana jest w fachowej prasie. Inżynierowie Volkswagena przyznali, że nie mieli odwagi przekazać swojemu szefowi informacji, że nie są w stanie wykonać stosownych rozwiązań technologicznych. Dokonali za to manipulacji "informatycznych". Dlaczego to zrobili? Po prostu bali się nagan, a zapewne wielu z nich wyrzucenia z pracy. Atmosfera w pracy, jak podkreślali niektórzy z nich, to była atmosfera strachu.
Myślę że wielu z was również pracuje w firmach, w których szef zarządza za pomocą podobnych "metod". Gdy szef staje się nadzorcą, to zawsze wzbudza strach. Tego rodzaju sytuacje spotykamy w firmach na całym świecie i wielu z nas miało wątpliwą okazję wykonywać polecenia, które nie były możliwe do wykonania w wyznaczonym przez szefa terminie. Aby uniknąć wszelkich reperkusji związanych z nie wykonaniem zadania robimy to, co możemy. Czasem naciągamy rzeczywistość ku zadowoleniu szefa. Jednak, czy takie postępowanie, jakie zaprezentowali inżynierowie z VW można wytłumaczyć li tylko szefem? Chyba jednak nie!
To nie jest jednak tylko i wyłącznie winna naszego szefa. On również zwykle ma szefa, a jego szef też ma szefa. Piramida zależności, bezwzględności absurdalność nieraz ciągnie się aż do ... (gdzie? ... niech każdy z was sam odpowie sobie na to pytanie).
Czy jest jakiekolwiek sensowne wyjście z tego zaklętego kręgu? Oczywiście każdy, kto ma problemy z szefem może zrezygnować z pracy i poszukać szczęścia gdzie indziej.
post scriptum
Niewykonalnych
poleceń do wykonania w terminie "na już" miałem całkiem sporo w trakcie pracy zawodowej. Musiałem sobie z tym radzić, ale nigdy za pomocą oszustwa lub naciągania rzeczywistości. Był czas, gdy w terminie "na już" musiałem wykonać wiele analiz przedsięwzięć inwestycyjnych. Bardzo pomocny okazał się wtedy program iBiznesPlan, który niemal błyskawicznie umożliwia opracowanie tego rodzaju analiz. Wspominam o tym, bo może zamiast zżymać się na szefa za absurdalne polecenia, warto poszukać rozwiązania problemu, które jest obok nas.
Jednak
nie mogę narzekać. Zdecydowana większość moich szefów to byli ludzie
kompetentni i racjonalni i mam nadzieję, że też takich macie szefów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdecydowanie nadzorca. Umiejętność radzenia sobie jest ceniona. Jednak taki sposób traktowania nie zawsze sie sprawdza. Są osoby, które potrzebują koncentracji, a nie presji do wykonania zadania.:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie żadna z tych opcji. Już od paru lat działam na samozatrudnieniu, założyłam własny biznes i sama jestem szefem. Nie odpowiadało mi podleganie cudzym rozkazom. Teraz mam księgowego, który doradza mi w kwestiach finansowych http://jezak.pl/en/about-me/
OdpowiedzUsuńJa jestem dość wymagająca jako szef, aczkolwiek ufam swoim pracownikom i daję im należytą swobodę w realizacji ich działań :) Poza tym staram się ułatwić im życie na wiele sposobów, między innymi zapewniając takie nowinki jak internetowy program do faktur, który znacznie skraca czas pracy przy fakturach :)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że biznesplan jest czymś niezwykle ważnym, dlatego też konsultuję go najpierw z doradcą finansowym, który zajmuje się księgowością i podatkami. Na chwilę obecną jest to http://jezak.pl/en/services/ i nie wydaje mi się, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie tu podoba ciekawe informacje !
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem pracownik który dobrze wykonuje prace znajdzie ją gdzie indziej jeśli pracodawca łamie jego prawa.
OdpowiedzUsuń