facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

wtorek, 26 kwietnia 2016

Efekt planowego postarzania produktów może być (nie)oczekiwanie inny...

Temat celowego, lub jak kto woli planowego postarzania produktów nie jest wymysłem sfrustrowanych użytkowników, którym jakiś produkt odmówił "posłuszeństwa" ... znienacka i bez ostrzeżenia. Z tym, że nawet nowy produkt może się popsuć nikt nie będzie polemizował, bo przypadki chodzą po ludziach i ... produktach. Jednak z celowym postarzaniem produktu trudno się zgodzić. 

Czy producenci jednorazówek zaśmiecą świat?
Celowe ograniczanie czasu użytkowania produktu nie dotyczy wszystkich produktów, bo w wielu przypadkach jest to oczywistość (produkty z terminem użytkowania np. żywność, czy gaśnica samochodowa). Również niektóre produkty są tak skomplikowane technicznie, że część ich komponentów ma ograniczony czas użytkowania. Jest jednak olbrzymia grupa produktów, które formalnie nie mają ograniczonego czasu użytkowania, więc producenci pomagają im zestarzeć się szybciej, niż chciałby tego ich użytkownik.

Cały problem zaczyna się w momencie, gdy kończą się jakiekolwiek terminy gwarancyjne. W przypadku większości produktów naszpikowanych elektroniką i softwarem naprawy pogwarancyjne okazują się zbyt drogie. I tutaj dochodzimy do sedna sprawa, którą jest kolizja celów producenta i klienta. O ile producentom zależy na optymalizacji zysku, to klientom na czymś wprost przeciwnym, czyli na optymalizacji kosztów związanych z zakupem i użytkowaniem produktu. Te dwa cele nie mają żadnego punktu wspólnego. Są całkowicie przeciwstawne.  Od wzajemnego stosunku sił pomiędzy producentem, a jego klientami zależy kto wygra tą grę.  W tej grze jest jeszcze ktoś trzeci. To konkurencja danego producenta, ale w wielu przypadkach można mieć spore wątpliwości, czy konkurencja jest prawdziwa, czy też producenci w sprytny sposób potrafią podporządkować sobie rynek i co za tym idzie klientów. 

O celowym postarzaniu produktów mówi się coraz częściej, bo zjawisko przybiera na sile. Dawniej mówiło się mniej, co nie oznacza, że zjawisko nie występowało. Tego rodzaju działania mają miejsce od dziesiątek, o ile nie od setek lat ... bo przecież każdy producent zrobi wiele, aby jak najwięcej sprzedać swoich produktów. Z jego punktu widzenia jest to racjonalne. Z punktu widzenia ogółu społeczeństwa już niekoniecznie. Tracą na tym nie tylko klienci, ale i środowisko. Planowe postarzanie produktów to także olbrzymie marnotrawstwo zasobów naturalnych.

Wielu producentów tak projektuje swoje wyroby, aby były one w praktyce nienaprawialne. Z rynku znikają firmy, które zajmowały się pogwarancyjna obsługą produktów. Naprawy są zbyt drogie (koszt części) lub też technicznie niemożliwe.

W tym marnotrawstwie jest metoda, która bardzo chętnie kupuje klient. Przykład? Proszę bardzo. Zamiast kompletu 4 baterii renomowanej firmy za 12 zł, chętnie kupujemy zestaw 12 baterii z firmy no name za 6 zł. Efekt? Olbrzymie marnotrawstwo materiałowe.

Ponieważ "planowane postarzanie produktów" brzmi nie marketingowo i psuje firmie piar, więc trzeba było znaleźć wyjście. I znaleziono. Jednorazówki w „modzie”. Trend rozprzestrzenił się niemal na każdą grupę produktów konsumenckich (np. smartfony, drukarki, telewizory, a nawet samochody).

Żaden producent nie przyznaje się do planowego postarzania produktów. Konieczność częstej wymiany urządzeń tłumaczone jest postępem technologicznym i dobrem klienta! Praktycznie każde urządzenie sterowane jest przez mniej lub bardziej zaawansowany system operacyjny, a wiele z nich ma połączenie z Internetem. Aktualizacja oprogramowania w urządzeniu odbywa się zdanie i często bez wiedzy i świadomości użytkowania. To daje wprost nieograniczone możliwości producentom. Jak się przed tym bronić? Oto jest pytanie!

W końcu dostrzegły ten problem państwa i instytucje odpowiedzialne za utrzymanie porządku na rynku produktów. Jako pierwsza zareagowała Francja, wprowadzając w sierpniu 2015 roku zmiany w prawie energetycznym. We Francji planowane postarzania produktów uznano za przestępstwo. Również Komisja Europejska zauważyła problem skracania cyklu życia produktów i zaproponowała wprowadzenie pakietu ustaw dotyczącego gospodarki o obiegu zamkniętym. Te działania są bezsprzecznym potwierdzeniem istnienia tego nagannego zjawiska. Miejmy nadzieję, że odniosą skutek.

Skoro producenci w brutalny sposób zmuszają nas do zakupu de facto tego samego produktu w coraz krótszych okresach czasu, może warto w ten sam sposób z nimi zagrać. Dlaczego by nie wprowadzić obligatoryjnego, znacznie dłuższego okresu gwarancyjnego. Zamiast 24 miesięcy może 60 miesięcy gwarancji?

I jeszcze jedno. Planowe postarzanie produktów nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem. Jest jego wynaturzeniem.

sobota, 9 kwietnia 2016

Prekariat. Siła która wybuchnie

Prekariat. Siła która wybuchnie
Współczesny świat nauczył się nazywać rzeczy w sposób pokrętny i zawoalowany. Świat półprawd i bliżej nie określonych intencji wprowadza miliony pracowników w mroczny tunel elastycznych form zatrudnienia. Pod tą nowomową "elastyczne formy zatrudnienia" kryje się brutalna prawda. To nic innego, jak umowy tymczasowe i wynikająca z nich niepewność zatrudnienia.

Od pewnego czasu, przy wydatnej propagandzie płynącej ze świata mediów, polityki i nauki, można zaobserwować tendencje gloryfikujące elastyczne formy zatrudnienia... " ... każdy z was może szybko zmienić pracę, przeprowadzić się w inne atrakcyjne miejsce. Nie ma potrzeby kupować mieszkań. Wystarczy wynajem. Po co ci umowa o pracę. To wiąże, a tak jesteś wolny ..."

Najbardziej perfidne w gloryfikacji elastycznych form zatrudnienia jest to, że ci, którzy to robią korzystają na tym lub sami nie praktykują takich form. Zatrudnieni są na sowicie opłacanych etatach, zwykle z kasy państwowej. Nie ma się czemu dziwić. Wszak dobrymi radami jest piekło wybrukowane.

Przez dziesiątki lat ludzie wywalczyli sobie prawa pracownicze. Umowa o pracę, kodeks pracy, ubezpieczenia społeczne, emerytura były zabezpieczeniem na przyszłość. To było gwarantem pewnego poziomu życia, który daje stała praca. Odchodzenie od tego sprawia, że życie staje się egzystowaniem z dnia na dzień. Żadnej pewności. Żadnej gwarancji. Życie w granicach wyznaczonych przez niepewność i ryzyko.

Taka sytuacja stworzyła społeczeństwo prekariuszy. Ludzi niepewnych jutra, pracujących na umowach tymczasowych i w niepełnym wymiarze czasu. Społeczeństwo poszukiwaczy miejsca w globalnej gospodarce, którzy błąkają się bez perspektyw na lepsze jutro.

Polski prekariat nie jest wizją przyszłości, a dzieje się na naszych oczach tu i teraz. Olbrzymia część pracowników przemysłu, handlu, mikroprzedsiębiorców i tzw wolnych zawodów to prekariusze. Tzw outsourcing to nic innego, jak narzędzie do produkowania prekariautu.

Taka sytuacja jest korzystna dla coraz węższej grupy ludzi bogatych, którzy w pogodni za nic nie znaczącym dla nich bogactwem doprowadzą w końcu do globalnego kryzysu gospodarczego i społecznego. 

Prekariat wcześniej, czy później przekształci się w proletariat. Historia zatoczy koło.