facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

sobota, 19 listopada 2016

... co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone ...

... co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone ...
Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki ogłosił „konstytucję dla biznesu”. Nowe prawo dla działalności gospodarczej ma stanowić kartę praw podstawowych dla przedsiębiorców. Myślą przewodnią tego prawa jest zasada "... co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone ...".

Jak dla mnie brzmi to trochę dziwnie, bo w państwie demokratycznym taka zasada to oczywista oczywistość. Nie w konieczności prawnego sankcjonowania tej zasady tkwi problem, a w jej stosowaniu. To prawo, które od dziesiątek lat jest uchwalane w Polsce pozostawia olbrzymie pole do wszelkich interpretacji. Co z tego, że w kolejnym "papierze" zostanie to formalnie usankcjonowane. Ta zasada w żadnym przypadku nie pozbawi urzędników możliwości interpretowania prawa gospodarczego w dowolny sposób. Będzie jak było, a może być tylko gorzej, bo ta zasada wprowadzona w dokumencie o randze ustawy da kolejny argument urzędnikom do własnych interpretacji przepisów. Obecnie wydano już miliony interpretacji przepisów prawa. Wiele z nich jest ze sobą nie spójnych, a nawet sprzecznych. Prawo zezwala na swobodną interpretację przepisów prawa przez różne urzędy. Tu tkwi problem, a nie w głoszeniu ... wyborczych haseł. Obawiam się, że zasada "... co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone ..." nie jest kierowana do przedsiębiorców, a do wyborców, którzy w większości o  prowadzeniu firmy i prawie gospodarczym  nie mają bladego pojęcia.


Niestety, ale Mateusz Morawiecki nic nie mówi o wyrzucenia do kosza tysięcy nikomu niepotrzebnych ustaw. Może warto spojrzeć na Rumunię, gdzie rumuński parlament z dnia na dzień wyrzucili na śmietnik wiele ustaw gospodarczych oraz dziesiątki drobnym podatków i quasi podatków.

Ludzie biznesu mają jeden cel podstawowy: prowadzenie swojej firmy w taki sposób, aby utrzymała się na rynku. Rolą państwa jest uchwalanie prostego prawa i egzekwowanie podatków zgodnie z tym prawem.

Zasada „co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone”, zasada niezmienności interpretacyjnej przepisów, zasada domniemania niewinności to podstawy wolnego rynku i demokracji. Tego nie ma potrzeby uchwalać. O tym każdy powinien wiedzieć w państwie demokratycznym.

środa, 2 listopada 2016

Plagi polskiego pracownika: niska płaca, śmieciówka i mega składka na ZUS

Wiara czyni cuda, ale cudu gospodarczego nad Wisła, jak nie było, tak nie ma. Oczywiście wszyscy widzą "cuda" w postaci dróg i autostrad, ścieżek rowerowych, ekranów akustycznych, szybkich i wygodnych pociągów, wybrukowanych placów w naszych miastach ...

W większości przypadków "cuda" są możliwe, bo napływają szerokim strumieniem środki finansowe z Unii Europejskiej. Gdyby tak jeszcze "cuda" przełożyły się na wzrost poziomu życia polskiego pracownika. Jednak z tym jest nieprzezwyciężalny problem!

W odczuciu znacznej części społeczeństwa coś tutaj nie pasuje. Po pierwsze jesteśmy montownią i powielarnią cudzych pomysłów. Nie dorobiliśmy się szerokiej gamy własnych produktów, które kojarzyłyby się światu wyłącznie z Polską.

Po drugie zdecydowana większość Polaków zarabia marnie. Bardzo marnie. Staliśmy się państwem UE, które ma do zaoferowania tanią siłę roboczą. To jest nasza specjalizacja w UE! Nie tak to miało być!

Pracujemy tak samo wydajnie, jak Niemcy, czy Anglicy, a zarabiamy od nich 3-5 razy mniej za taką samą pracę. Jak to jest możliwe w zintegrowanej gospodarczo UE? Jeszcze kilka lat temu tzw. autorytety ekonomiczne z ekranu telewizora wmawiały nam, że produktywność Polaka jest zbyt mała, aby Polak zarabiał tak, jak Niemiec. Co ciekawe, gdy Polak pojedzie do pracy do Niemiec to zarabia prawie tak samo, jak Niemiec.

Wpadliśmy jako społeczeństwo w pułapkę niskich zarobków i elastycznych form zatrudnienia (umów śmieciowych). To nie gwarantuje młodym ludziom żadnego zabezpieczenia na przyszłość. Nic więc dziwnego, że młode pokolenie głosuje nogami i wyprowadza się z Polski. Ci, co wyjechali z Polski już do nas nie wrócą ... chyba, że zostaną do tego zmuszeni, co nie jest takie niemożliwe, ale to temat na inny "biznes plan".

Pewnym wyjściom z sytuacji byłaby możliwość założenia własnej działalności gospodarczej. Jednak tutaj na przeszkodzie stoi przymusowa składka na ZUS. Nie ważne czy twój biznes przynosi dochód i tak musisz odprowadzić w granicach 1200 zł na konto ZUS. Jaką masz realną alternatywę? Zaprzestać w Polsce działalności ... i wynieść się z Polski.

Co ciekawe taka sama składka ubezpieczeniowa dla prowadzącego działalność gospodarczą w Wielkiej Brytanii wynosi 50 zł. Składka ZUS w Polsce to problem większy, niż mogłoby się komukolwiek wydawać. To jeden z głównych, a może najważniejszy hamulcowy rozwoju gospodarczego Polski. Dlaczego w Polsce nie może być taki sam system, jak w Wielkiej Brytanii? To kolejne pytanie na które nikt w Polsce nie chce odpowiadać.

Dawno, dawno temu zrealizowano tzw. plan Balcerowicza, który dla obywateli Polski dał w efekcie niską pracę na śmieciówce. Nie twierdzę, że taki był zamysł ... ale taki jest efekt. Teraz opowiada się nam o planie Morawieckiego. Obecnie nic o nim tak naprawdę nie wiadomo. Tylko kto teraz uwierzy, że kolejny plan cokolwiek zmieni w życiu tych, co wiążą koniec z końcem.

Prawdą również jest, że część polskiego społeczeństwa odnalazła się we współczesnej gospodarczej rzeczywistości i jest im w niej bardzo dobrze. Nie należy o tym zapominać. Problem w tym, że nie jest to większość społeczeństwa.

niedziela, 28 sierpnia 2016

W poszukiwaniu dobrze płatnej pracy. Oprócz dyplomu ważne są umiejętności

W poszukiwaniu dobrze płatnej pracy ...
Co mam robić, by zawsze mieć pracę i dobrze zarabiać? 

Takie pytania zadają sobie we współczesnym świecie miliony osób. Zwykle na początku zawodowej drogi odpowiedź wydaje się oczywista. Należy zdobyć wykształcenie i dyplom, który otworzy mi drogę do kariery i pieniędzy. O ile ten etap jest stosunkowo prosty do osiągnięcia, to niewielu zdaje sobie sprawę, że wykształcenie niczego nie gwarantuje, a przede wszystkim nie gwarantuje nam pracy i do tego dobrze płatnej. 

Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że za prawdziwe pieniądze otrzymuje wykształcenie niezbyt wielkiej wartości. Czy w takim razie kształcenie się i zdobycie dyplomu to strata czasu? Tak nie jest, bo warto się uczyć i zdobywać wiedzę, ale często zdarza się, że zdobyta wiedza nie przybliża nas do dobrze płatnej pracy.

Co w takim razie jest ważne? Aby odpowiedzieć na to pytanie, postawcie się w roli waszego pracodawcy. Co dla niego jest najważniejsze? Oczywiście utrzymanie się na konkurencyjnym rynku. Do tego potrzebni są pracownicy, ale tylko tacy, którzy zagwarantują firmie prosperowanie na rynku. Wasze wykształcenie to za mało, bo konkurencyjny rynek to pole minowe na którym najważniejsze jest doświadczenie i kreatywność.

O ile z tym drugim człowiek rodzi się, a niektórzy z was mogą się tego nauczyć, to doświadczenie przychodzi z czasem. Doświadczenie w pracy wiąże się z umiejętnościami przydatnymi w konkretnej firmie. Tego nie zdobędziemy w trakcie nauki. 

Warto więc w trakcie nauki postarać się o zdobycie umiejętności i doświadczenia, które będziecie potem mogli wykorzystać w trakcie poszukiwań dobrze płatnej pracy. Jak zdobyć takie umiejętności i doświadczenie? Nie będę wam udzielał rad typu poszukajcie kogoś, kto wam pomoże zdobyć takie doświadczenie. To zwykle jest nierealne, a jeżeli już, to dotyczy garstki z was. 

Umiejętności i doświadczenie możecie zdobyć sami. Każdy z was ma pewne predyspozycje, talenty, zainteresowania. Zachęcam do założenia mikro firmy (na początku działalność jednoosobowa) i w oparciu o te talenty i ... Internet wejście w świat biznesu. Nie zachęcam do zakładania biznesów opartych o tradycyjny handel wyrobami innych firm. Konkurencja ogromna, a marżami nie wygracie z tymi, co są na rynku. Poza tym handel to obrót i spore ryzyko, a skąd młody przedsiębiorca miałby wziąć kapitał! Nie oznacza to, że handel w ogóle odpada. Włączcie myślenie!

Doświadczenie i umiejętności będziecie zdobywali szybciej, niż mogłoby się wydawać. 

Wykorzystajcie chwilę, gdy na rynku oferowana jest pomoc w ramach funduszy unijnych dla mikro przedsiębiorców.

Nie będę wam podpowiadał żadnych pomysłów na biznes, bo to nie ma sensu. Wszystko zależy od waszych predyspozycji. To musi być wasz własny pomysł i wasz własny biznes plan.

Nawet, gdy wasz biznes nie powiedzie się, to zdobyte doświadczenie będzie procentowało w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy.

czwartek, 30 czerwca 2016

Poszukiwany autor Brexitowego biznes planu!

Gdy kilka tygodni temu pisałem na swoim blogu Komentatorski o możliwości wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej nie wiedziałem jaki będzie wynik referendum, ale wiedziałem, że Brexit jest możliwy. I stało się. Brexit stał się faktem.


Next step: Brexit 2.0?
Co będzie dalej? To pytanie interesuje bardzo wielu ludzi na całym świecie? Ci, co powinni dać na nie odpowiedź milczą, albo udają, że ich to nie dotyczy. Borys Johnson tzw. twarz brexitowców schował się gdzieś i zapewne myśli o tym co zrobił? Zwycięzcy nie wychodzą na ulice i nie krzyczą. 

Najbardziej zastanawiające jest to, że Anglicy wydają się zaskoczeni całym tym zamieszaniem. W mediach brytyjskich rozpoczęła się zastępcza dyskusja, z której wynika, że wiele osób głosujących za Brexitem nie miało pojęcia za czym głosuje. Co za bzdury!!! Nie wiedzieli czym jest Unia Europejska do której należeli od ponad 40 lat? 70 procent społeczeństwa brytyjskiego poszło do referendum, aby zrobić sobie na złość? Te brednie kupy się nie trzymają.

Można opowiadać bzdury, że Anglia i Walia zagłosowała za, a nawet przeciw, bo tak naprawdę głosowali przeciw Cameronowi?  Cameron? Przejdzie do historii Zjednoczonego Królestwa jako Cameron Brexit. 

Co będzie dalej? Kto pisze biznes plan dla Wielkiej Brytanii po wyjściu z UE? Czy w ogóle ktoś się za to zabrał? Czy politycy są w stanie cokolwiek napisać, co będzie miało sens? 

W interesie Anglików jest powtórzenie referendum. Cameron nie rozpocznie procedury wycofywania Wielkiej Brytanii z UE, bo zapowiedział złożenie teki premiera. Z drugiej strony Niemcy i Francja chętnie pozbędą się Anglików z UE i będą naciskali na złożenie formalnego wniosku o wystąpieniu z UE.

Moja prognoza jest następująca ... Dojdzie do przedterminowych wyborów i wśród kandydatów do teki premiera będą tacy kandydaci, którzy zapowiedzą, że ich wybór oznacza ponowne referendum w sprawie Brexitu.

Wielka Brytania nie złożyła formalnego wniosku o wystąpienie z UE, ale:
  • S&P obniżył rating aż o dwa stopnie z najwyższego AAA do AA
  • z rynku brytyjskiego "wyparowało" 3 biliony USD
  • Londyńskie City trzeszczy w posadach
  • Szkocja otwarcie mówi o secesji 
  • rząd brytyjski zapowiedział podwyższenie podatków i obniżenie wydatków socjalnych po wyjściu z UE
To wszystko wydarzyło się w ciągu kilku dni po referendum. Kto napisał Brexitowy biznes plan? Żaba? Kto napisze biznes plan dla Wielkiej Brytanii po wyjściu z UE? Też Żaba?

niedziela, 5 czerwca 2016

Wykształcenie bardzo niskiej jakości?

Wykształcenie bardzo niskiej jakości?
Prawda o współczesnym wykształceniu i powszechnym pędzie do zdobywania dyplomu wyższej uczelni jest brutalna. To nie pęd do nauki pcha jednych do tworzenia kolejnych wyższych uczelni, a drugich do studiowania. 

Głównym motywem jest chęć zarobienia pieniędzy przez jednych i wiara w to, że dyplom wyższej uczelni otworzy im drzwi do pieniędzy przez drugich. O ile ci pierwsi swoje zawsze zarobią, to ci drudzy już niekoniecznie.

Zdaję sobie sprawę, że powyższa teza jest krzywdząca dla pewnej grupy ludzi, ale mam głębokie przekonanie, że jest to mniejszość, a nie większość.

(Prawie) wszystko w świecie  kręci się wokół pieniędzy, więc dlaczego inaczej miałoby być na polu nauki. 

Inną kwestią jest wielkość studiującej populacji. O ile w okresie minionej epoki studia były dostępne dla około 7% populacji, to obecnie ten procent dochodzi do 50%. Czy rynek potrzebuje tylu magistrów? Czy drastyczny wzrost ilości osób studiujących nie przekłada się na obniżenie poziomu wykształcenia oraz produkcję nikomu niepotrzebnych kierunków? Oczywiście wszystko (u)daje się uzasadnić potrzebami współczesnego świata, globalizmem etc. Klient nasz Pan, więc tworzy się nowe kierunki, specjalizacje. 

Co w zamian ... za prawdziwe pieniądze ... oferują współczesne szkoły wyższe? Wykształcenie o wysokiej jakości? Gwarancje lepszej przyszłość dla swoich absolwentów? Pewność zdobycia dobrze płatnej pracy? Niestety niczego nie gwarantują, bo niby jak miałyby to zrobić. Dają jedynie dyplom, który we współczesnym świecie  niczego nie gwarantuje, ani o niczym nie rozstrzyga. Zdobycie wykształcenia można przyrównać do zakupu instrumentów pochodnych. Wartość czasu i pieniędzy, które włożymy w zdobycie wykształcenia jest uzależniona od wartości tego wykształcenia na rynku, której w momencie rozpoczęcia studiów nie znamy. Może okazać się, że zarobimy na naszym wykształceniu, ale może być wprost przeciwnie.

Jedna rzecz w pędzie do wykształcenia jest wszak pozytywna. Wykształcenie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a jego brak i owszem!

czwartek, 5 maja 2016

Za 16 lat Polska dogoni Niemcy

Ludzie różne rzeczy mówią, bo wiedzą, że mało kto o tym będzie pamiętał po latach. Niektórzy mają trochę mniej szczęścia, bo jednak ktoś o tym pamięta. 

więc za 16 lat dogonimy Niemcy
Wielu Polaków jest czułych na punkcie doganiania najlepszych państw na świecie, cokolwiek by to miało znaczyć. Nikt już nie pastwi się nad drugą Japonią Lecha Wałęsy, bo to było tak dawno, że już stało się nieprawdą.

21 listopada 2012 w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Die Welt" można było przeczytać wypowiedź nie byle kogo, bo samego prof. Leszka Balcerowicza na temat doganiania Niemiec. Profesor powiedział wtedy:
" ... Po 1989 r. mieliśmy mniej niż 30 proc. niemieckiego poziomu. Teraz mamy ponad 50 proc (standard życia mierzymy wysokością dochodu na głowę przy uwzględnieniu siły nabywczej). W ciągu 20 lat Polska może dogonić Niemcy pod względem poziomu rozwoju gospodarczego ... Przy korzystnym scenariuszu za 20 lat. Jeżeli przyszłe rządy utrzymają określony kurs ..."
Oczywiście prof. Leszek Balcerowicz zastrzegł się i powiedział to warunkowo, ale ... cztery lata już minęły od tej wypowiedzi, więc za 16 lat dogonimy Niemcy.

Po co przytoczyłem tą wypowiedź? Bynajmniej nie po to, aby się czepiać. Chciałem wam tylko uzmysłowić, że wszyscy mamy zadanie do wykonania. Pozostało nam jeszcze 16 lat, więc bierzmy się wszyscy do roboty! Mission Impossible? Bynajmniej nie...

wtorek, 26 kwietnia 2016

Efekt planowego postarzania produktów może być (nie)oczekiwanie inny...

Temat celowego, lub jak kto woli planowego postarzania produktów nie jest wymysłem sfrustrowanych użytkowników, którym jakiś produkt odmówił "posłuszeństwa" ... znienacka i bez ostrzeżenia. Z tym, że nawet nowy produkt może się popsuć nikt nie będzie polemizował, bo przypadki chodzą po ludziach i ... produktach. Jednak z celowym postarzaniem produktu trudno się zgodzić. 

Czy producenci jednorazówek zaśmiecą świat?
Celowe ograniczanie czasu użytkowania produktu nie dotyczy wszystkich produktów, bo w wielu przypadkach jest to oczywistość (produkty z terminem użytkowania np. żywność, czy gaśnica samochodowa). Również niektóre produkty są tak skomplikowane technicznie, że część ich komponentów ma ograniczony czas użytkowania. Jest jednak olbrzymia grupa produktów, które formalnie nie mają ograniczonego czasu użytkowania, więc producenci pomagają im zestarzeć się szybciej, niż chciałby tego ich użytkownik.

Cały problem zaczyna się w momencie, gdy kończą się jakiekolwiek terminy gwarancyjne. W przypadku większości produktów naszpikowanych elektroniką i softwarem naprawy pogwarancyjne okazują się zbyt drogie. I tutaj dochodzimy do sedna sprawa, którą jest kolizja celów producenta i klienta. O ile producentom zależy na optymalizacji zysku, to klientom na czymś wprost przeciwnym, czyli na optymalizacji kosztów związanych z zakupem i użytkowaniem produktu. Te dwa cele nie mają żadnego punktu wspólnego. Są całkowicie przeciwstawne.  Od wzajemnego stosunku sił pomiędzy producentem, a jego klientami zależy kto wygra tą grę.  W tej grze jest jeszcze ktoś trzeci. To konkurencja danego producenta, ale w wielu przypadkach można mieć spore wątpliwości, czy konkurencja jest prawdziwa, czy też producenci w sprytny sposób potrafią podporządkować sobie rynek i co za tym idzie klientów. 

O celowym postarzaniu produktów mówi się coraz częściej, bo zjawisko przybiera na sile. Dawniej mówiło się mniej, co nie oznacza, że zjawisko nie występowało. Tego rodzaju działania mają miejsce od dziesiątek, o ile nie od setek lat ... bo przecież każdy producent zrobi wiele, aby jak najwięcej sprzedać swoich produktów. Z jego punktu widzenia jest to racjonalne. Z punktu widzenia ogółu społeczeństwa już niekoniecznie. Tracą na tym nie tylko klienci, ale i środowisko. Planowe postarzanie produktów to także olbrzymie marnotrawstwo zasobów naturalnych.

Wielu producentów tak projektuje swoje wyroby, aby były one w praktyce nienaprawialne. Z rynku znikają firmy, które zajmowały się pogwarancyjna obsługą produktów. Naprawy są zbyt drogie (koszt części) lub też technicznie niemożliwe.

W tym marnotrawstwie jest metoda, która bardzo chętnie kupuje klient. Przykład? Proszę bardzo. Zamiast kompletu 4 baterii renomowanej firmy za 12 zł, chętnie kupujemy zestaw 12 baterii z firmy no name za 6 zł. Efekt? Olbrzymie marnotrawstwo materiałowe.

Ponieważ "planowane postarzanie produktów" brzmi nie marketingowo i psuje firmie piar, więc trzeba było znaleźć wyjście. I znaleziono. Jednorazówki w „modzie”. Trend rozprzestrzenił się niemal na każdą grupę produktów konsumenckich (np. smartfony, drukarki, telewizory, a nawet samochody).

Żaden producent nie przyznaje się do planowego postarzania produktów. Konieczność częstej wymiany urządzeń tłumaczone jest postępem technologicznym i dobrem klienta! Praktycznie każde urządzenie sterowane jest przez mniej lub bardziej zaawansowany system operacyjny, a wiele z nich ma połączenie z Internetem. Aktualizacja oprogramowania w urządzeniu odbywa się zdanie i często bez wiedzy i świadomości użytkowania. To daje wprost nieograniczone możliwości producentom. Jak się przed tym bronić? Oto jest pytanie!

W końcu dostrzegły ten problem państwa i instytucje odpowiedzialne za utrzymanie porządku na rynku produktów. Jako pierwsza zareagowała Francja, wprowadzając w sierpniu 2015 roku zmiany w prawie energetycznym. We Francji planowane postarzania produktów uznano za przestępstwo. Również Komisja Europejska zauważyła problem skracania cyklu życia produktów i zaproponowała wprowadzenie pakietu ustaw dotyczącego gospodarki o obiegu zamkniętym. Te działania są bezsprzecznym potwierdzeniem istnienia tego nagannego zjawiska. Miejmy nadzieję, że odniosą skutek.

Skoro producenci w brutalny sposób zmuszają nas do zakupu de facto tego samego produktu w coraz krótszych okresach czasu, może warto w ten sam sposób z nimi zagrać. Dlaczego by nie wprowadzić obligatoryjnego, znacznie dłuższego okresu gwarancyjnego. Zamiast 24 miesięcy może 60 miesięcy gwarancji?

I jeszcze jedno. Planowe postarzanie produktów nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem. Jest jego wynaturzeniem.

sobota, 9 kwietnia 2016

Prekariat. Siła która wybuchnie

Prekariat. Siła która wybuchnie
Współczesny świat nauczył się nazywać rzeczy w sposób pokrętny i zawoalowany. Świat półprawd i bliżej nie określonych intencji wprowadza miliony pracowników w mroczny tunel elastycznych form zatrudnienia. Pod tą nowomową "elastyczne formy zatrudnienia" kryje się brutalna prawda. To nic innego, jak umowy tymczasowe i wynikająca z nich niepewność zatrudnienia.

Od pewnego czasu, przy wydatnej propagandzie płynącej ze świata mediów, polityki i nauki, można zaobserwować tendencje gloryfikujące elastyczne formy zatrudnienia... " ... każdy z was może szybko zmienić pracę, przeprowadzić się w inne atrakcyjne miejsce. Nie ma potrzeby kupować mieszkań. Wystarczy wynajem. Po co ci umowa o pracę. To wiąże, a tak jesteś wolny ..."

Najbardziej perfidne w gloryfikacji elastycznych form zatrudnienia jest to, że ci, którzy to robią korzystają na tym lub sami nie praktykują takich form. Zatrudnieni są na sowicie opłacanych etatach, zwykle z kasy państwowej. Nie ma się czemu dziwić. Wszak dobrymi radami jest piekło wybrukowane.

Przez dziesiątki lat ludzie wywalczyli sobie prawa pracownicze. Umowa o pracę, kodeks pracy, ubezpieczenia społeczne, emerytura były zabezpieczeniem na przyszłość. To było gwarantem pewnego poziomu życia, który daje stała praca. Odchodzenie od tego sprawia, że życie staje się egzystowaniem z dnia na dzień. Żadnej pewności. Żadnej gwarancji. Życie w granicach wyznaczonych przez niepewność i ryzyko.

Taka sytuacja stworzyła społeczeństwo prekariuszy. Ludzi niepewnych jutra, pracujących na umowach tymczasowych i w niepełnym wymiarze czasu. Społeczeństwo poszukiwaczy miejsca w globalnej gospodarce, którzy błąkają się bez perspektyw na lepsze jutro.

Polski prekariat nie jest wizją przyszłości, a dzieje się na naszych oczach tu i teraz. Olbrzymia część pracowników przemysłu, handlu, mikroprzedsiębiorców i tzw wolnych zawodów to prekariusze. Tzw outsourcing to nic innego, jak narzędzie do produkowania prekariautu.

Taka sytuacja jest korzystna dla coraz węższej grupy ludzi bogatych, którzy w pogodni za nic nie znaczącym dla nich bogactwem doprowadzą w końcu do globalnego kryzysu gospodarczego i społecznego. 

Prekariat wcześniej, czy później przekształci się w proletariat. Historia zatoczy koło.

środa, 23 marca 2016

Biznes na coraz krótszą metę? SiFriPiO i ArTuDiTu nadchodzą!

Lista zawodów i biznesów z których można spokojnie żyć i rozwijać się zmniejsza się niemal z roku na rok. Wszystko oczywiście za sprawą postępu technologicznego, który z jednej strony jest błogosławieństwem dla nas wszystkich, ale dla niektórych jest przekleństwem.

Jeszcze nie tak dawno ludzie zaczynali "uprawiać" jakiś biznes i po latach odchodzili z tego biznesu na emeryturę. Jeszcze nie tak dawno prawie każdy znał w swoim najbliższym otoczeniu kogoś, kto przepracował całe zawodowe życie w jednej firmie robiąc w sumie przez cały ten czas to samo. Dzisiaj takich zajęć i biznesów ubywa i będzie ich coraz mniej w przyszłości. 

W nie tak odległej przyszłości czeka wielu z nas systemowe bezrobocie od młodości do starości. Nic na to nie poradzimy i będziemy utrzymywani przez państwo. Praca stanie się przywilejem dostępnym dla jednostek najbardziej zmotywowanych. Wielu z was może wydawać się to nierealne, ale rozejrzyjcie się wokół siebie. Zobaczycie symptomy zbliżających się zmian w biznesie.

Po pierwsze o stałą i stabilną pracę i biznes coraz trudniej. Czas pracy w jednym miejscu skraca się. Umowy śmieciowe nie wzięły się znikąd!

Po drugie biznesy trwają coraz krócej. Coraz więcej przedsiębiorców decydując się na wejście w nowy biznes już z góry przewiduje, kiedy z niego wyjdzie. W każdym razie jest świadoma, że wcześniej, czy później będzie trzeba zająć się czymś innym. 

Wiadomo, że okres życia wielu nowych usług będzie trwał tylko określoną długość czasu. Dotyczy to sprzedaży wszelkich nowych produktów, które powstały w ciągu ostatnich 50 lat i zastępowane są przez inny, całkowicie odmienny produkt. Odmienny w tym sensie, że spełnia te same funkcje, ale niekoniecznie musi mieć np. postać materialną. 

Przykłady! ... proszę bardzo ...
  • Książka -> Czytniki elektroniczne, a cyfrowe książki pobierane z serwisów książki cyfrowej
  • Płyta muzyczna -> Smartfon, komputer, a cyfrowa muzyka pobierana z serwisów muzyki cyfrowej
Problem dla firm zajmujących się dystrybucją książek i płyt będzie taki, że znikną z rynku. Dziesiątki, a może setki tysięcy sprzedawców zastąpi kilka portali zatrudniających kilkaset osób na całym świecie. 

Jeszcze 30 lat temu mało kto z nas przypuszczał, że nadejdą czasy wirtualnej rzeczywistości bez której ludzie nie będą mogli egzystować. Co nas czeka w przyszłości?

SiFriPiO i ArTuDiTu nadchodzą i wyręczą nas prawie we wszystkim.

piątek, 11 marca 2016

Gdy nie działa ci strona w sieci to nie istniejesz! Ciąg dalszy hostingowej epopei ...

Tak wygląda logowanie FTP w dniu 11.03.2016
Gdy tydzień temu napisałem na blogu o długotrwałej awarii w firmie Adweb, to nawet w najgorszych marach sennych nie przypuszczałem, że strony www na serwerach tej firmy nie będą działały kolejny tydzień ... i końca nie widać. 

Nawet będąc najbardziej wyrozumiałym trudno pojąć, jak w ciągu tak długiego czasu nie można poradzić sobie z tym problemem. Cisną się na usta różne słowa, ale ...
Strona biznesplan.com.pl w dniu 11.03.2016

Moim zdaniem jest to kliniczny przypadek przerostu formy nad treścią. Można powiedzieć, że w tym przypadku nie jestem obiektywny, bo moja strona nie działa od dwóch tygodni. Jednak tłumaczenia właściciela firmy, które publikuje na swoim profilu na portalu Facebook, nie mają wiele współnego z techniką, a wiele z beletrystyką. Nie tego oczekują klienci, którzy tracą czas, pieniądze oraz nie pozyskują lub wprowadzają we frustrację swoich klientów. W takiej sytuacji potrzebne są procedury i wynikający z nich harmonogram działań.

Co ma do powiedzenia przedstawiciel Adweb ... epopei hostingowej ciąg dalszy.

7 marca o 07:41 ·

Serwery.Napiszę Wam jaka jest sytuacja.Kolejne dni walki o odzyskanie zaufania..Jest światełko w tunelu. Dziś...
Opublikowany przez Bartek Juszczyk na 6 marca 2016

10 marca o 02:58 ·


Serwery…No dobrze, zatem epopei ciąg dalszy.Przywróciliśmy w sumie większość usług dla naszych klientów, jak również...
Opublikowany przez Bartek Juszczyk na 9 marca 2016

Zwróciłem się do firmy Adweb dwukrotnie o wydanie kodu Authinfo. Odpowiedzi brak. Adweb udostępnił panel domenowy, ale proponuje rejestrowanie nowych domen i transfer domen do Adweb. Transfer w chmurę iluzji?

piątek, 4 marca 2016

Gdy nie działa ci strona w sieci to nie istniejesz!

Szerokim echem w polskiej sieci odbiła się awaria u jednego z największych dostawców usług hostingowych w Polsce Grupy Adweb. Z informacji, które przekazała firma wynika, że 27 lutego nastąpiło włamanie do infrastruktury serwerowej. Wynik to nieaktywne wszystkie usługi hostingowe. Ilu klientów korzysta z usług Adweb? Tego poza nimi nie wie nikt, ale zapewne kilka tysięcy (wróble w sieci ćwierkają, że obsługują od 2 do 5 tysięcy domen). Trafiło też na mnie. Dzisiaj mija tydzień ... 7 długich dni ! ... a poza pocztą dalej strona internetowa biznesplan.com.pl jest nieczynna. 

Podstawowa zasada w sieci jest tylko jedna! Nie działa ci strona to nie istniejesz!
W najgorszej sytuacji są te firmy, które prowadzą sklepy, a bazy trzymają u jednego dostawcy internetowego i do tego nie tworzą na bieżąco backupów. Ci mogą tylko zagryzać paznokcie i wierzyć w to, że ich dane są do odzyskania. Jeżeli wszystko rozsypało się w pył u dostawcy usług hostingowych to robota od nowa ... albo czeka ich zmiana profesji.

Działając w sieci należy spodziewać się tego rodzaju przypadków. Rozwiązaniem obok backupów jest trzymanie drugiej domeny u innego dostawcy z podobnym poziomem usług, jak na domenie podstawowej. Taka domena w każdej chwili może przejąc rolę domeny podstawowej. Dlatego od kilku lat funkcjonuje też domena inwestycja.warszawa.pl, która ma identyczną funkcjonalność, jak domena biznesplan.com.pl.

Przypadłość zanikania usług hostingowych to nie wynalazek ostatnich dni. Tego rodzaju sytuacja spotyka mnie po raz drugi. Wiele lat temu w wyniku nagłego zaprzestania świadczenia usług hostingwych przez innego dostawcę przetransferowałem domenę biznesplan.com.pl do Grupy Adweb. Przez lata nie było żadnych problemów, aż do teraz.

Pomyślałem, że to za mało i postawiłem kilka dnie temu lustro domeny biznesplan.com.pl u kolejnego dostawcy usług hostingowych. Lustro to identyczny content. Domeny ibiznesplan.waw.pl jeszcze nie widać w Google, ale ... " I am coming :-)"

Do trzech razy sztuka? Odpowiedź jest prosta: nie działa ci strona w sieci to nie istniejesz!

Wszystkim, których spotkała przypadłość z Adweb życzę powodzenia w odzyskaniu ruchu na swoich stronach, bo straconego czasu już nie odzyskacie! Dbajcie o własne backupy i to nie tylko o te pozostawione w niezniszczalnej chmurze, ale również na waszym osobistym komputerze. 


Wiara w chmurę, jak widać nie czyni cuda, a nic tak dobrze nie zamienia się w pył, jak chmura danych.