facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

wtorek, 19 marca 2013

Cypryjski podatek.

Teraz już przynajmniej wiemy, że w biznesie wszystko chwyty dozwolone. Państwo, które stoi na straży porządku to nie jest już taki pewnik, jak było dotąd. Państwo może wszystko podciągnąć pod sytuacje nadzwyczajne i nałożyć na obywateli dowolną kontrybucję. Rozumiem, że gdyby była wojna, to wszyscy muszą bronić niepodległości i państwo ma prawo podejmować nadzwyczajne działania. Na Cyprze nie ma wojny i na takową się nie zanosi. Cypr został doprowadzony do bankructwa przez te same władze, które dzisiaj nakładają na obywateli kontrybucję. Może nie są to ci sami ludzie, ale przecież jest ciągłość władzy.

Cypr wprowadzając 10% CIT wiedział, że przyciągnie do siebie pieniądze z różnych źródeł. Do krachu finansowego na Cyprze doprowadziły przecież banki, które inwestując głównie w Grecji, popełniły fatalny błąd. I za ten błąd mają płacić obywatele? Niektórzy ekonomiści zwracają uwagę, że opodatkowanie oszczędności może zachwiać zaufaniem do europejskiego systemu bankowego. Kto dzisiaj ma zaufanie do tego systemu? Raczej obywatele nie mają wyjścia, bo gdzie pójdą ze swoimi oszczędnościami. Rządzący skutecznie wyrugowali z rynku wszelkie alternatywy dla oszczędzających. Kontrybucja nałożona na oszczędzających to nie jest ratowanie Cypru. To sposób na ratowanie systemu bankowego i miliardowych oszczędności oligarchów. 

Polskie przedsiębiorstwa, których na Cyprze zarejestrowanych jest około 5 tysięcy zainwestowały tam 400 mln euro. To jest nic w stosunku do całości zagrożonych depozytów!

Jaki przekaz dla społeczeństw płynie z pomysłu unijno-cypryjskiego? 
Nie warto pracować? 
Nie warto oszczędzać?

czwartek, 7 marca 2013

Akcyzę na samochody zastąpią podatkiem ekologicznym.

Od wielu lat w Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad wprowadzeniem zaporowego podatku ekologicznego, którego głównym celem ma być ograniczenie importu używanych samochodów i nakłonienie kierowców do kupowania nowych samochodów. Z informacji przekazanych przez niektóre media wynika, że nabrały tempa prace Sejmowej Komisji Gospodarki nad dokumentem, w którym akcyzę na samochody proponuje się zastąpić podatkiem ekologicznym.

Preferowany wariant podatku zakłada jednorazową płatność podatku ekologicznego przy pierwszej rejestracji samochodu w Polsce. Wysokość podatku ekologicznego będzie zależna od takich czynników, jak: normy czystości spalin Euro oraz pojemność silnika. Do podatku doliczona ma być również obowiązkową opłatą za zezłomowanie pojazdu.

Wprowadzenie podatku ekologicznego zapewne znacznie ograniczy import samochodów, który i tak maleje z roku na rok. Pociągnie to za sobą zmniejszenie zapotrzebowania na usługi mechaników oraz dostawców części zamiennych do samochodów. 

Dla znacznej części polskiego społeczeństwa zakup nowego samochodu jest w dalszym ciągu nieosiągalny. Polacy kupują używane pojazdy tylko dlatego, że nie stać ich na nowe samochody. Czy podatek ekologiczny wpłynie więc na zwiększenie sprzedaż nowych pojazdów w salonach, czy też część Polaków po prostu zrezygnuje z posiadania samochodu?

Wprowadzenie podatku ekologicznego ma niewątpliwie wymiar fiskalny, a robione jest pod skądinąd szczytnym hasłem ochrony środowiska naturalnego. Czy suma summarum to się wszystkim opłaci pokaże praktyka. Czy wzrost dochodów budżetu państwa z tytułu podatku ekologicznego będzie na tyle większy niż dotychczasowe wpływy z z akcyzy, aby zniwelować spadek innych dochodów, które nowy podatek spowoduje? 

Gdyby tak naprawdę chodziło o ekologię, to przede wszystkim zniesiono by obowiązek używania świateł mijania w okresie letnim. Żadne statystyki nie potwierdzają skuteczności tej metody, a straty ekologiczne są bardzo wymierne. Więcej dla ekologi zrobiłoby przeniesienie ruch tranzytowego przez Polskę na tory. O tej propozycji jest bardzo cicho. Każdy uczestnik ruchu drogowego co chwila napotyka na swojej drodze samochody, które napędzane są przez różne wynalazki typu olej rzepakowy. To po prostu czuć.

Zamiana akcyzy na podatek ekologiczny, to pomysł typu zamiany kasy chorych na NFZ. Niczego z tego nie przybędzie. Niestety w niektórych państwach Unii Europejskiej taki podatek został wprowadzony, więc Polska też musi?

środa, 6 marca 2013

Dlaczego Polacy narzekają na Polskę?

"polski holender: Mieszkam w Holandii od 5-ciu lat w małym miasteczku, ok 1000 dusz, właściwie to wieś. Mamy "supermarket" Emte w którym dostane wszystko co potrzebuję z art. spożywczo-drogeryjne-chemicznych. Kupie coś np. za 1euro i nie ma problemu z płatnością kartą. Niedawno byliśmy w PL i robiliśmy zakupy w biedronce. Kwota ok 150 zł i jak nie masz gotówki to wypad. ŻENADA!!!! P.S. i jeszcze ci "ochroniarze", wchodzisz do sklepu i na dzień dobry jesteś traktowany jak potencjalny złodziej-to dotyczy się nie tylko Biedronki ale i innych sieci. Pozdrawiam z normalnego kraju"
Pozwoliłem sobie przytoczyć komentarz znaleziony pod jednym z artykułów na onet.pl, ponieważ na podobne w formie i treści komentarze można natknąć się w wielu miejscach w Internecie. Polacy, którzy wyjechali w ostatnich latach za granicę narzekają na Polskę. Wniosek z tych komentarzy może być tylko jeden: Wszystko w Polsce jest źle zorganizowane, a na Zachodzie wszystko funkcjonuje, jak w szwajcarskim zegarku. Czy tak jest w rzeczywistości, czy też wychodzi nasz przysłowiowy talent do narzekania?