facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

sobota, 12 stycznia 2013

Wiara w siebie może otworzyć drzwi do wspanialszej przyszłości, ale zbyt wielka wiara w siebie zwykle przybiera formy karykaturalne.

Szerokim echem w Polsce odbił się "upadek" Prezesa polskiej giełdy. Sprawa jest szeroko znana i komentowana. Mnie jednak zainteresował w całym tym zgiełku jeden element, który, jak mniemam, doprowadził do odwołania ze stanowiska prezesa GPW w Warszawie. Tym elementem jest zbyt wielka wiara w siebie. Niestety, ale nie jest to przypadek, ani rzadki, ani odosobniony. To, co napiszę dalej nie ma być może związku z odwołanym Prezesem, ale utrata kontaktu z rzeczywistością jest niestety nagminnym przypadkiem wśród wszelkiej maści decydentów.

Szef daltonista
Zwykle, gdy spotyka nas awans w hierarchii społecznej i stajemy się kimś ważnym (... zwykle we własnych oczach ...), to zaczynamy trochę inaczej postrzegać świat. Władza na ludźmi i możliwość wydawania poleceń wzbudza w wielu osobach "demony". Potem jest tylko gorzej i następuje utrata kontaktu z rzeczywistością. Oczywiście nie dotyczy to na szczęście większości naszych przełożonych, ale zjawisko jest stare, jak świat. Co ciekawe, to taki "szef" nie widzi niczego niestosownego w swoim zachowaniu. Wydaje mu się, że jest niezastąpiony i bez niego firma nie może działać. Jednak otoczenia "szefa" widzi to dokładnie inaczej, ale on nie dopuszcza do siebie takich myśli. Często w przypadku takich "szefów" następuje szereg irracjonalnych decyzji, które zwykle kończą się ich upadkiem. 

Niestety, ale nie jest tak zawsze. Wielu takim osobom udaje się działać całymi latami. W swoim życiu zawodowym "udało" mi się spotkać kilka takich odlotowych postaci. Jeden, który był kierownikiem średniego zakładu produkcyjnego nie pozwalał, aby ktokolwiek odezwał się do niego, jeżeli nie był jego bezpośrednim podwładnym. Za odezwanie się osoby "nieuprawnionej" do szefa groziło nawet wywalenie z pracy. Oczywiście nie znosił żadnej dyskusji i nie cierpiał, gdy ktoś miał odmienne od niego zdanie. Po roku wyleciał z pracy z wielkim hukiem.

Inny przykład. Kiedyś mój szef (bardzo miły i racjonalnie myślący człowiek) polecił mi, abym zadzwonił do pewnej osoby i dokonał ustaleń w sprawie przyszłej inwestycji. Mój rozmówca był  kiedyś wiceministrem. Gdy dodzwoniłem się do niego i przedstawiłem, ten przerwał zdenerwowany i poinformował mnie, że może rozmawiać tylko z równymi sobie i nie będzie tracił czasu na rozmowy ze mną. Dla jasności miałem wtedy pełne pełnomocnictwa do dokonywania wszelkich ustaleń w sprawie w której dzwoniłem. Z tego co wiem, to im dłużnej pracował, tym mniejsze było zapotrzebowanie na jego kwalifikacje.

Wiara w siebie to rzecz cenna i konieczna, aby odnieść sukces i to nie tylko w biznesie. Niestety, ale w niektórych przypadkach wiara w siebie przybiera formy karykaturalne. Nic na to nie poradzimy, ale warto unikać takich odlotowych "szefów".

2 komentarze:

  1. Bo najlepiej brać ludzi na strach. Efekt gwarantowany. ha ha ha.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój szef to buc

    OdpowiedzUsuń

zapraszam do komentowania i wyrażania własnych opinii