facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rentowność polskich papierów skarbowych spada, a licznik Balcerowicza kręci się w stałym tempie?

Gdy ostatnio pisałem o liczniku Balcerowicza, a było to 10 lipca 2012 roku, dług publiczny przypadający na jednego obywatela Polski przekroczył wartość 22 561 zł. Dzisiaj 31 grudnia 2012 roku licznik pokazywał wartość 22 612 zł. Przez pół roku trochę przybyło. 

Pod koniec roku notujemy rekordowo niskie rentowności polskich papierów skarbowych, które spadły do wartości bliskiej 4%. Spadek rentowności to bardzo dobra wiadomość, bo Polska mniej będzie musiała płacić za obsługę zadłużenia. Ciekawe, czy licznik Balcerowicza już to uwzględnił? Z drugiej strony MF próbuje różnych sztuczek, aby publiczne zadłużenie klasyfikować w taki sposób, aby nie miało to wpływu na sposób obliczania zadłużenia. Więc może ten jednostajny ruch licznika ma w dalszym ciągu uzasadnienie.


Licznik Balcerowicza kręci się...

Licznik Balcerowicza kręci się...
Licznik Balcerowicza kręci się...

piątek, 28 grudnia 2012

I N W E S T Y C J A - I - B I Z N E S P L A N

I N W E S T Y C J A - I - B I Z N E S P L A NStrona programu iBiznesPlan jest dostępna w sieci pod nową domeną inwestycja.warszawa.pl (poprzednio bp2000.webmedia.com.pl). 

Strona nosi nazwę
I N W E S T Y C J A 
- I - B I Z N E S P L A N

Do zarządzania stroną wykorzystano system Wordpress. Dzięki temu strona zyskała większe możliwości w zakresie prezentacji treści. 


Blog INWESTYCJA-I-BIZNESPLAN jest uzupełnieniem informacji umieszczonych na stronie INWESTYCJA-I-BIZNESPLAN. Biznes plan to wiodąca tematyka bloga. Na blogu umieszczane  również będą informacje dotyczące wydarzeń ekonomicznych i gospodarczych oraz polemiczne artykuły o tematyce biznesowej.

czwartek, 27 grudnia 2012

Biznes Plan i jego wpływ na sukces?

Dla każdego, kto spróbował swojej drogi w biznesie jest rzeczą oczywistą, że bez biznes planu nie można rozpocząć żadnej działalności na konkurencyjnym rynku. Nie ma znaczenia branża czy też doświadczenie inwestora. Zawsze opracowujemy biznes plany, bo to jest niezbędne do podjęcia decyzji o wydatkowaniu własnych, czy też pożyczonych środków finansowych na nową działalność, czy też rozszerzenie obecnie prowadzonego biznesu. 

Wiele osób, które to przeczyta, zapewne powie, że nie opracowało biznes planu, a rozpoczęło działalność i nawet odniosło w niej sukces. Czy, aby na pewno tak było? Ot tak, ktoś na przykład kupił przypadkowe maszyny i otworzył firmę? Bez zastanowienia się co będzie dalej? Oczywiście tak nigdy się nie dzieje. 

Wiele osób utożsamia biznes plan z obszernym opracowaniem, pełnym tabel, analiz i wyliczeń. W rzeczywistości tak nie jest. Wiele biznes planów to po prostu kilka kartek papieru na których dokonujemy własnych wyliczeń. Niejednokrotnie są to bardzo amatorskie wyliczenia, ale zawsze niosą za sobą ładunek naszej wiedzy o danym biznesie. 

Biznes Plan
Biznes Plan i jego wpływ na sukces?
Często musimy opracować profesjonalny biznes plan, bo taki jest wymóg banku, czy też współinwestora. Czy takie opracowanie komuś zaszkodziło? Wątpię. Co najwyżej inwestor z niego nie korzystał, ale powód takiego stanu rzeczy zwykle jest ten sam. Wielu inwestorów, szczególnie tych małych, nie posiada wystarczającej wiedzy z zakresu rachunkowości, marketingu, czy finansów, aby biznes plan odpowiednio zinterpretować i potem z pożytkiem wykorzystać w swoim biznesie. To też jest główny powód dlaczego większość inwestorów opracowuje swoje biznes plany w postaci luźnych notatek. Jednak każdy biznes plan, już przez sam fakt, że ma wpływ na podjęcie decyzji inwestycyjnej ma duże znaczenie dla przedsięwzięcia inwestycyjnego.

Czy w takim razie biznes plan ma wpływ na sukces w biznesie? Odpowiedź na to pytanie nie jest już tak jednoznaczna. 

Jeżeli biznes plan opiera się na wiedzy czyli rzetelnych danych i prognozach, które mają szanse sprawdzić się w przyszłości, to oczywiście taki biznes plan ma wielki wpływ na późniejszy sukces w biznesie. Jeżeli jednak biznes plan jest zbiorem naszych życzeń, to takie opracowanie jest bezużyteczne, a powodzenie w biznesie będzie wynikiem przypadku. Ponieważ sukces w biznesie rzadko jest wynikiem zbiegu okoliczności, wiec na sukces z takim biznes planem nie liczmy.

środa, 19 grudnia 2012

Czy warto powierzyć chmurze danych wszystkie dane firmy?

Rozwój Internetu to nieustający proces. Wynikiem rozwoju technologii internetowej są przede wszystkim zmiany. Internet zmienia się, ale Internet zmienia przede wszystkim świat. Jedną z największych zmian, którą umożliwia Internet jest migracja oprogramowania z komputera do chmury danych

Kilka wielkich firm softwarowych, na czele z Microsoft, zachęca na wszelkie możliwe sposoby to zmiany dotychczasowych nawyków i powierzenia chmurze swoich danych. O ile w przypadku osób indywidualnych, które dysponując coraz większymi prywatnymi zasobami, mogą bez większego ryzyka skorzystać z tej oferty, to w przypadku firm jest to decyzja o podstawowym znaczeniu.

Powierzenie chmurze swoich danych księgowych, projektów, propozycji biznesowych, biznes planów, tajnej korespondencji i archiwów wydaje się bardzo korzystne. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie przekonamy się o tym, aż do momentu, gdy wydarzy się coś całkowicie nieoczekiwanego. Oczywiście prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest bliskie zero, ale wykluczyć nie można.

Firma Ernst & Young wykonała testy penetracyjne aplikacji internetowych. Z informacji, które udostępniła wynika, że w 90% aplikacji można zidentyfikować wysokie lub krytyczne błędy. Może to skutkować przejęciem przez hakera wrażliwych informacji udostępnianych w tych aplikacjach. Luki w bezpieczeństwie mogą mieć wpływ na reputacje (np przejęcie kontroli nas stroną internetową). Jeżeli są to dane finansowe lub numery kart kredytowych klientów, to dla wielu firm może to oznaczać koniec ich działalności, Pomijając fakt, że ich wiarygodność spadnie do zera, to muszą dodatkowo ponosić koszty związane z rekompensowaniem klientom strat powstałych w wyniku wykorzystaniem danych klientów przez osoby nieuprawnione.

Chmura danych zawładnęła już pewną grupą informacji i nie mamy żadnego wyboru. Prowadząc np. sklep internetowy musimy powierzyć chmurze wszystkie dane związane z tym biznesem. Mamy jednak wpływ na wybór programu do obsługi sklepu.

Okazuje się, że chmura danych jest wprost idealnym rozwiązaniem dla pewnych przedsięwzięć biznesowych w Internecie. Najbardziej popularny internetowy serwis peer2peer Pirate Bay zrezygnował ze swoich serwerów i przeniósł swoje torrenty do chmury. Teraz Pirate Bay korzysta z serwerów, które działają w nieznanych centrach i w różnych państwach. Kłopoty Pirate Bay skończyły się. Przynajmniej na razie.

Czy więc warto iść pod prąd i nie korzystać z chmury danych? Oczywiście, że należy z tej technologii korzystać, ale róbmy to z rozwagą.

Pewnych danych nigdy jednak nie należy chmurze powierzać. Jakich? Na to pytanie już każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

piątek, 14 grudnia 2012

Najważniejsze są pierwsze 30 sekund rozmowy!

Satysfakcja gwarantowana?
Sprzedaż przez telefon w Polsce zaczyna przybierać już formy karykaturalne. Praktycznie ta plaga dotknęła już każdą osobę w Polsce, która posiada telefon, czyli wszystkich. Dzwonią, aby zaoferować przejście do innego operatora telefonii komórkowej, aby udzielić pożyczki (zwykle tym, którzy nie potrzebują), aby zaprosić na pokaz cudownych wełnianych pierzyn .... Dzwonią, dzwonią, dzwonią ... i robią to zwykle z numerów zastrzeżonych.

Jak zaczynają rozmowę? "Chciałem przeprowadzić wywiad ... Czy w domu są osoby w wieku od lat 14 do 40? ... Chciałem zaprosić na darmowy pokaz ... Dzień dobry. Nazywam się Beata Kowalska. Wasza firma została wytypowana do otrzymania prezentu..."

Technika łowienia klienta jest w sumie prosta. Po pierwsze należy przebrnąć przez pierwsze 30 sekund rozmowy. Jak obliczyli spece od tej techniki sprzedaży, jeżeli jeleń tzn... klient nie przerwie rozmowy w ciągu 30 sekund, to istnieje duża szansa na jej dalsze kontynuowanie. Dalej, o ile uda się kontynuować rozmowę następuje budowanie relacji przyjacielskich z klientem. Najważniejsze, aby sprowokować klienta do mówienie. Celem oczywiście jest dokonanie sprzedaży. Większość osób w ogóle nie wie, że przez telefon można zawrzeć umowę. Zdecydowana większość umów nie wymaga dla swojej ważności żadnej szczególnej formy. Mogą zostać zawarte ustnie, za pośrednictwem poczty elektronicznej, czy podczas rozmowy telefonicznej.

Większość z tych rozmów jest nagrywana. Zwykle, gdy dzwonią z banku, to informują o tym. Z innymi łowcami jest różnie, ale zwykle nic nie mówią na temat nagrywania rozmowy ... chyba, że po fakcie, gdy umowa w trakcie rozmowy telefonicznej zostanie zawarta. Jak wiele osób zostało w ten sposób zaskoczonych, gdy nagle otrzymało wezwania do zapłaty?

Prowadząc tego  rodzaju rozmowy należy zachować dużą ostrożność. Najlepiej wyraźnie oświadczyć, że treść rozmowy nie może być traktowana jako zgoda na zawarcie umowy, w tym umowy na próbę. 

Może jestem trochę przewrażliwiony, ale mnie to już zaczyna wku*** ... i kończę takie rozmowy w 5 sekundzie, mówiąc "dziękuje, nie jestem zainteresowany". Może jednak jestem wyjątkiem, bo ilość tych telefonów rośnie, więc ... chyba  są skuteczne?

wtorek, 11 grudnia 2012

Szczęście od nieszczęścia dzieli tyle, co nic.

"Szczęśliwy jest ten, kto mając 20 szylingów dochodu tygodniowo wydaje 19 i pół, nieszczęśliwym zaś ten, kto pobiera 20 szylingów, a wydatki jego wynoszą 20 i pół."
Karol chciał wszystkich uszczęśliwić
i mu nie wyszło!
Ten aforyzm, którego autorem jest Charles Dickens był, jest i będzie aktualny. We współczesnym świecie szczęście jest  ... też ... utożsamiane z naszymi możliwościami finansowymi. Wielu z nas pragnie przyspieszyć bieg czasu ku szczęściu i udaje się do banku lub instytucji zwanymi parabankami. Niestety, ale dla niektórych osób krótkotrwałe szczęście kończy się długotrwałym nieszczęściem. Warto więc zastanowić się, czy dla krótkiej chwili przyjemności warto ryzykować kłopotami. W gospodarce rynkowej decydując się na życie na kredyt zawsze ponosimy ryzyko. Nikt nie gwarantuje nam przychodów oraz tego, że nagle nie stracimy pracy lub rynek zbytu. Niestety o tych oczywistościach zwykle dowiadujemy się, gdy nie ma odwrotu.

Pożyczkodawca i pożyczkobiorca mają ten sam cel. Obie strony chcą na tym zarobić, z tym, że bank jest w uprzywilejowanej pozycji, bo wie z góry ile na tym zarobi i potrafi swój zarobek skutecznie wyegzekwować. Pożyczkobiorca ma plan, jak w przyszłości zarobić na pożyczonych pieniądzach. Nie zawsze to jest takie łatwe i oczywiste.

Czy w związku z tym nie pożyczać? Wprost przeciwnie. Pożyczać i brać kredyty, ale robić to rozsądnie i zawsze należy mieć plan awaryjny, aby móc z jak najmniejszymi stratami wycofać się z nieroztropnych pomysłów, gdy tak okaże się w przyszłości. Na całe szczęście zdecydowanie więcej jest tych, którzy "mając 20 szylingów dochodu tygodniowo wydaje 19 i pół". ... a może się mylę?

sobota, 8 grudnia 2012

Zbyt duża konkurencja zwykle kończy się kryzysem.

nie ma alternatywy dla wolnej konkurencji!
Kilka dni temu w Ministerstwie Finansów prezentowany był najnowszy raport Banku Światowego „Global Financial Development Report. Rethinking the Role of the State in Finance", który poświęcony jest roli państwa, jako regulatora rynku finansowego

W części raportu poświęconej polityce konkurencyjności znalazło się takie oto stwierdzenie:
"zbyt duża konkurencja była podstawowym powodem kryzysu. W efekcie rosnącej konkurencji banki proponowały pożyczki nawet tym klientom, którzy nie mieli wystarczającego zabezpieczenia oraz zdolności kredytowej"
Trudno z tym twierdzeniem się nie zgodzić. Niestety, ale można je rozciągnąć na inne gałęzie gospodarki. Nadmierna konkurencja potrafi zniszczyć najbardziej prężne przedsiębiorstwo. Przecież olbrzymie kłopoty, w tym liczne bankructwa wielu przedsiębiorstw budowlanych w Polsce są w głównej mierze wynikiem nadmiernej konkurencji. GDDKiA wyłaniając w przetargach firmy na budowę dróg w Polsce kierowała się praktycznie jednym kryterium, czyli ceną. Ten kto oferował najniższą cenę wygrywał. Mniejsza o to, czy inwestor posiadał wiedzę, że za taką cenę nie ma możliwości wybudowania danej drogi. Istotne, że firmy o tym wiedziały, a mimo to starały się za wszelką cenę otrzymać kontrakt. Na co liczyły? Wiadomo. Na renegocjację kontraktów. Dlaczego ryzykowały? Bo chciały przetrwać na rynku, a alternatywy w postaci innych ofert nie było.

Konkurencja to podstawa gospodarki wolnorynkowej. Jednak coraz częściej mamy do czynienia z przypadkami, że wynikiem wolej konkurencji są same szkody. Trzymając się przykładu z budową dróg w Polsce można stwierdzić, że na takiej konkurencji wszyscy stracili. Firmy zbankrutowały lub popadły w tarapaty finansowe, a inwestor państwowy nie zrealizował w terminie i za założoną cenę inwestycji drogowych. W tym konkretnym przypadku państwo mogło zapobiec tym wszystkim problemom, gdyby w Polsce obowiązywały inne regulacje odnośnie sposobu wyłaniania wykonawcy kontraktu. Nie zwalnia to wszakże od odpowiedzialności zarządów tych firm, które ryzykowały i przelicytowały.

Z dużą konkurencja mamy do czynienia praktycznie wszędzie. Niestety, gdy konkurencja jest zbyt duża, to problemy mają wszyscy uczestnicy walki konkurencyjnej. Gdyby tylko problemy miały firmy, to zapewne dla klientów tych firm byłaby to bardzo dobra wiadomość. Niestety, jak pokazał przykład banków, może to prowadzić do zachwiania całego rynku. Kryzys gospodarczy już nie wybiera. Obrywają wszyscy.

Czy istnieje alternatywa dla wolnej konkurencji? Nie. Niektórzy zapewne myślą inaczej. To, o czym myślą nie jest żadną alternatywą i niech, jak najszybciej o tym zapomną.

piątek, 7 grudnia 2012

Czy czeka nas przesiadka z własnego samochodu do komunikacji masowej?

stoję i stoję ... jak to długo będzie trwało?
Kilka miesięcy temu wysiadł w moim samochodzie akumulator i byłem zmuszony do skorzystania z komunikacji miejskiej. Praktycznie przez lata zapomniałem, że coś takiego istnieje w Stolicy. Migały mi, co prawda non stop na ulicach jakieś czerwono-żółte pojazdy, ale nie zwracałem na nie większej uwagi.

Wydawało mi się, że skorzystam z usług ZTM kilka razy i wszystko wróci do normy, czyli do przemieszczania się po Warszawie własnym samochodem. I tutaj się pomyliłem. Okazało się, że korzystając z komunikacji miejskiej nie traciłem dużo więcej czasu, niż gdy jeździłem własnym samochodem. Poza tym nie jest tłoczno, w miarę wygodnie, a ilość dostępnych połączeń jest optymalna, patrząc z punktu widzenia moich potrzeb. I tak już pozostało, aż do teraz. Gdy korzystamy z komunikacji miejskiej odpada również zmora szukania wolnych miejsc na parkingach płatnych oraz załatwianie spraw na czas. Tak na czas, bo kupujemy bilety parkingowe na określony czas i gdy zapomnimy o tym, to umundurowani lub tajni strażnicy miejscy "zaopiekują się" naszym samochodem. Ich opieka zwykle kosztuje 100 zł i stracony czas.

Obecnie ograniczyłem jazdę swoim samochodem po Warszawie do połowy przebiegu, w porównaniu z czasami, gdy korzystałem wyłącznie z własnego samochodu. Ta zamiana to również pewne, acz niewielkie, oszczędności.

Okazuje się, że nie jestem wyjątkiem i takich jak ja musi być jednak sporo w Polsce. Jak podał "Dziennik Gazeta Prawna" popyt na paliwa w Polsce gwałtownie się kurczy. Zużycie diesla po trzech kwartałach 2012 roku zmniejszyło się o 8 %, zaś benzyny o 4 %. To najwyższe spadki w historii tych notowań w Polsce. Czy jest to spowodowane przesiadaniem się kierowców z własnego samochodu do komunikacji miejskiej, czy też są to normalne symptomy spadku koniunktury gospodarczej w Polsce?

Na spadki cen paliw nie możemy liczyć, więc będziemy coraz częściej korzystali z komunikacji masowej. Przesiadka do komunikacji miejskiej nie jest spowodowana tylko cenami paliw. To tylko jeden z czynników.

Czy można więc prognozować dalszy spadek sprzedaży paliw? Jeżeli tak nastąpi, to pociągnie za sobą mniejszy popyt na samochody i usługi motoryzacyjne, zmniejszy się ruch na płatnych drogach. Również MF i samorządy nie będą wykonywać swoich planów "foto-radarowych", a bilety parkingowe będą się coraz słabiej rozchodzić. Nie bez znaczenie jest fakt, że 2 miliony, głównie młodych Polaków "zwiało" z Ojczyzny i tu już nigdy nie wróci ... chyba, że na starość. Niestety, ale to młode pokolenia ma ostry apetyt konsumpcyjny. Z wiekiem potrzeby konsumpcyjne spadają.

Czy biznes plan "Przesiadka z własnego samochodu do komunikacji masowej" sprawdzi się?

środa, 5 grudnia 2012

Najważniejsze zmiany w polskiej rzeczywistość gospodarczej nie wymagają nakładów inwestycyjnych.

póki co bez zmian. czas na zamiany będzie potem..
Polacy nie mają zaufania do własnego państwa, a państwo nie ma zaufania do własnych obywateli. To jest fakt. Ten ogólny brak zaufania ma bardzo negatywny wpływ na rozwój Polski we wszystkich obszarach jej działania. Oczywiście nie pozostaje to też bez wpływu na obywateli, którzy muszą borykać się w wieloma zakazami i nakazami, które z punktu widzenia przeciętnego obywatela niczemu nie służą, a tylko wprowadzają w codzienne życie masę utrudnień i komplikacji.

Ten węzeł braku wzajemnego zaufania coraz bardziej zacieśnia się. Do czego to w konsekwencji doprowadzi? Kto wygra tą absurdalną walkę? Czy nie należy w końcu postawić temu tamy! Czy nie nastał najwyższy czas aby wziąć przykład z takich państw, jak Holandia i postawić wiele spraw z głowy na nogi.

Rozsupłanie tego węzła jest tylko w rękach państwa i to ono musi w końcu wziąć na swoje barki przeprowadzenie szeregu zmian i regulacji na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Przecież te zmiany nie wymagają praktycznie żadnych nakładów inwestycyjnych. Wymagają tylko odwagi i chęci ich przeprowadzenia.

Co należy zrobić?
  • po pierwsze zmienić system prawa, a przede wszystkich sposób jego stosowania. Na sprawiedliwość nie można czekać latami! Restrykcyjne i bezduszne prawo niczemu nie służy.
  • informatyzacja. Informatyzacja to procedury, a procedury to znacznie mniejsze możliwości interpretacyjne, które zawsze prowadzą do konfliktu.
  • urzędy muszą działać w sposób podobny do biznesu. Podobny nie znaczy identyczny. Przede wszystkim urzędnicy muszą mieć postawione zadania i od jakości ich wykonania być wynagradzani. Co to oznacza? Znacznie wyższe zarobki, ale tylko dla najlepszych czyli niskie podstawowe wynagrodzenie, ale za to wysoka część ruchoma wynagrodzenia.
Czy to jest wszystko, co należy zrobić? Nie. 
Czy to jest możliwe? Tak. 
Czy państwo się zmienia? Tak. 
Czy zmierzamy w dobrym kierunku? Jest to różnie.

Obawiam się, że na tego typu zmiany będziemy musieli jeszcze poczekać, aż dorośnie nowe pokolenie? Natomiast teraz możemy spodziewać się, że nowym rozporządzeniem ministra X wprowadzone zostaną  mandaty dla  przechodniów, którzy przechodząc przez ulicę wysyłają smsy, zamiast rozglądać się wokół siebie.