facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

środa, 8 sierpnia 2012

Innowacyjne przedsięwzięcia z dotacji?

dotacja = rozdawnictwo ?
Moloch biurokratyczny, którego zadaniem jest pomoc dla rozpoczynających działalność gospodarczą działa pełną parą. Rozdawnictwo środków z kasy państwa i grantów unijnych ma się całkiem dobrze. Nikt jednak nad tym nie panuje i nie wiemy, czy to działanie dało gospodarce jakiekolwiek korzyści. Niewątpliwie krótkotrwałą korzyść odnieśli wszyscy beneficjenci programów pomocowych, ale ilu ich przetrwało na rynku i rozwinęło swoją działalność? Tych danych po prostu nigdzie nie ma. Urzędnicy oczywiście dbają o każdy przekazany w ramach dotacji grosz i skrupulatnie go rozliczają. Tylko, czy o to chodzi w tych programach pomocowych ? Rozdysponować i rozliczyć ?

Mam wielkie wątpliwości, czy ta akcja pomocy prowadzona w taki sposób w ogóle ma sens. Dotacje w dużej części idą na pokrycie wszelkiego rodzaju kosztów związanych z opracowaniem projektu, jego obsługa, szkoleniami i rozliczaniem. Warunkiem otrzymania dotacji jest spełnienie przede wszystkim warunków formalnych. Ocena merytoryczna projektu nie istnieje, bo kto miałby tego dokonać ? Urzędnik ? Przecież to nie jest nawet możliwe, aby miał wiedzę na temat każdej branży. Nie wspomnę o innowacyjnych projektach, bo tutaj fachowcy, którzy mogliby dokonać oceny projektu  są nieosiągalni dla urzędników. Więc całe rozdawnictwo sprowadza się do zabiegów czysto formalnych. Urzędnik sprawdza, czy pieczątka jest w odpowiednim miejscu i nie przekracza dozwolonych marginesów ramki oraz czy kartki zostały odpowiednio ponumerowane i zbindowane. To jest po prostu absurd.  Oczywiście nie jest to w najmniejszym stopniu "wina" urzędników, bo ktoś tak ustawił ten system dotacyjny i w taki sposób nakazał im pracować. Kto ? Bruksela ? ... pewnie to jest nie jest do ustalenia, bo autorów tego systemu jest wielu.


W Internecie można znaleźć wiele przykładów krótkotrwałych biznesów założonych za unijne pieniądze.
W miejscowości liczącej 2000 mieszkańców powstaje kilka szkół nauki jazdy, bo ktoś dowiedział się, że na to można dostać 20 000 zł "z Unii". Sąsiedzi podchwycili pomysł i też złożyli wnioski. Wszyscy dostali dotację, założyli szkoły, rozliczyli dotację, a po roku już żadna szkoła jazdy nie istniała, bo nie miała prawa się utrzymać w tak małej społeczności. W błoto poszło 100 000 zł. W Rzeszowie, który liczy niespełna 200 tys. mieszkańców działało blisko 80 firm reklamowych, z których większość została założona z dotacji. Ile ich przetrwało ? Dokładnych danych nie znam, ale większość zakończyła już działalność ... oczywiście przed zakończeniem skrupulatnie rozliczyła się z dotacji.

Nie mam nic przeciwko dotacjom. Tylko nie taki powinien być mechanizm ich przyznawania. Pieniądze na rozpoczęcie działalności nie powinny być przekazywane w formie rozdawania środków. Środki powinny być przekazane w formie pożyczki, z możliwością jej całkowitego umorzenia. Umorzenie pożyczki powinno być obwarowane wieloma warunkami, które powinny być jasne i czytelne dla pożyczkobiorcy.

Trudno w tak krótkim poście zawrzeć pełen katalog warunków, ale postaram się przedstawić moją propozycję:
  • w projekcie powinna być określona data od której beneficjent deklaruje osiąganie zysków. Sprawdzenie nastąpiłoby na podstawie PIT rocznego. 
  • pożyczkę byłaby udzielana tylko wtedy, gdy beneficjent zadeklaruje osiąganie zysków przed max okresem, który byłby z góry określony dla danej branży (rodzaju, wielkości biznesu),
  • zaprzestanie działalności przez beneficjenta przez deklarowanym okresem, w którym miał osiągnąć zysk oznaczałoby konieczność zwrotu pożyczki. Również nie osiągnięcie zysku w tym okresie oznaczałoby konieczność zwrotu pożyczki,
  • łączny zysk (dochód) jaki osiągnie beneficjent nie może być mniejszy niż pożyczka. PIT pokazujący, że zapłacił podatek dochodowy od dochodu nie mniejszego, niż udzielona pożyczka oznaczałaby automatyczne umorzenie pożyczki i zakończenie procesu związanego z pożyczką-dotacją.
  • pożyczka powinna być zabezpieczona przez beneficjenta. Zabezpieczenie mogłoby być dokonane poprzez firmę zajmująca się ubezpieczaniem kredytów. W przypadku umorzenia pożyczki-dotacji koszty ubezpieczenia pożyczki również byłyby umorzone. Stawki ubezpieczeń są różne, oscylują w przedziale między 0,06% a 0,45% kwoty kredytu.
Reasumując, rola urzędnika sprowadzałaby się do udzielenia pożyczki (formalności), sprawdzenie po określonym czasie, czy beneficjent osiągnął deklarowany dochód oraz powtórne sprawdzenie, czy suma dochodów przekroczyła wartość pożyczki.
 
Jest to tylko propozycja, która wymaga przeanalizowania, zmian i uzupełnień.

"Robienie na siłę" biznesmenów niczego dobrego nie przyniesie nikomu. W wielu przypadkach nie ma to nic wspólnego z potrzebą prowadzenia własnego biznesu, a jest jedynie sposobem na skorzystanie z okazji. Poza tym rozdawnictwo buduje w społeczeństwie postawy roszczeniowe.

2 komentarze:

  1. Właściwie zgadzam się z Tobą, ale osobiście myślę że nie koniecznie musiałaby być to forma pożyczki - bo i na to znajdą się kreatywne sposoby. Zmiany powinny pójść w kierunku oceny merytorycznej. Tzn że oceniać powinni te projekty fachowcy i specjaliści z przeróżnych branż i zamiast skupiać się na tym czy kartki są w dobrej kolejności :) ocenialiby model biznesowy danego przedsięwzięcia i głębokość rynku. Wtedy można iść w jakość dając większe dotacje ale mniejszą ich ilość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też o tym myślałem, ale ilość dotacji jest tak duża, że system z oceną przez fachowców byłby moim zdaniem nie do zrealizowania: skąd wziąć duża ilość fachowców do oceny różnorodnych projektów (dodatkowe duże koszty) i jaka pewność, że będą uczciwie oceniać. Poza tym czas odgrywa tutaj wiodącą rolę.

    OdpowiedzUsuń

zapraszam do komentowania i wyrażania własnych opinii