facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

poniedziałek, 5 grudnia 2011

3 miliony polskich pomagierów

Według danych GUS na dzień 30.06.2011 w Polsce zarejestrowanych jest  3.866.779 podmiotów gospodarczych, w tym  121.533 w sektorze publicznym, a 3.745.246 w sektorze prywatnym. Z tych blisko 4 milionów firm blisko 3 miliony to firmy zatrudniające do 9 osób. Wśród tych mikro firm lwią część stanowi tzw. jednoosobowa działalność gospodarcza. Takich proporcji i rozdrobnienia kapitału i idei nie ma nigdzie w żadnym państwie liczącym się na gospodarczej mapie świata. To żaden powód do chwały, a na pewno nie jest to dowód na zaradność Polaków. Takie rozdrobnienie sił i środków to wynik polskiego ustawodawstwa gospodarczego, które wymusza zakładanie jednoosobowych firm. Te miliony jednoosobowych firm  nie są w stanie wygrać z nikim konkurencji. Niczego też nie wytworzą, co byłoby przemysłową wizytówkę Polski. Odgrywają tylko rolę pomagierów.

W pojedynkę w obecnych czasach nie jest możliwy nawet sukces indywidualny. Na medal olimpijski czy markę znanego dziennikarza pracują setki osób i instytucji bez udziału których ten sukces w ogóle nie jest realny. Jaki więc sukces gospodarczy może odnieść kilka milionów jednoosobowych firm ? Odpowiedź jest jedna: żaden !

Taka sytuacja wymaga głębokich zmian w prawodawstwie polskim. W Polsce konieczna jest konsolidacja kapitału i pomysłów. Tylko w ten sposób Polska może zaznaczyć swoje miejsce w gospodarce światowej. Inaczej będzie tylko istotnym pomagierem o znaczeniu regionalnym.

Od początku transformacji PKB Polski stale rósł do roku 2008. Gospodarcze rozwiązania systemowe w Polsce wyczerpują już swój potencjał. Czy spadek w kolejnych latach PKB wywoła efekt w postaci wymuszonych zmian w prawodawstwie polskim ?

Czy Niemcy jako pierwsi opuszczą eurozonę ?

„Gdy o Niemczech myślę w nocny czas, sen mnie opuszcza aż po brzask".
Heinrich Heine


To pytanie może wydawać się nie na miejscu, a może jest wręcz absurdalne. Jednak taki scenariusz może się ziścić i to znienacka. Powodów jest co najmniej kilka.

Po pierwsze Niemcy z cała stanowczością odmawiają zgody na drukowanie euro lub jak kto woli drukowanie euroobligacji. W obecnej sytuacji to chyba jedyna decyzja leżąca całkowicie w gestii państw eurozony, która uspokoiłaby sytuację i dała impuls do wyjścia z kryzysu, który zafundowały banki pożyczające na prawo i lewo. Druk euro lub euroobligacji w głównej mierze obciąży gospodarkę niemiecką.

Po drugie zbliżają się w Niemczech wybory do Bundestagu. Kanclerz Niemiec Angela Merkel poinformowała,  że rząd planuje wprowadzenie ulg podatkowych 6 miliardów euro i że będzie to "podziękowaniem" dla obywateli za trudy znoszenia kryzysu zadłużenia w strefie euro. Czy w takim czasie ktokolwiek w Niemczech ma chęć na wprowadzanie kolejnych obciążeń ? Wybory 2012 to najlepszy czas na rozkwit demagogii. Czy na powrocie do marki można w Niemczech zbić polityczny kapitał ?

Po trzecie w Niemczech jest klimat do powrotu do DEM. 60 % Niemców uważa, że wprowadzenie euro nie było dobrym pomysłem. To wynik sondażu dla tygodnika "Focus". Według tego samego sondażu niemiecka marka, była bardziej stabilna, niż obecnie jest euro. Przekonanych o tym jest 75 % Niemców.

Po czwarte MSZ Radosław Sikorski kilka dni temu w Berlinie nawoływał Niemcy do wzięcia na siebie odpowiedzialności za euro i UE. Czy to tylko był apel o większą integrację ?

Jest takie polskie przysłowie "moja chata skraja". Czy znają je w Niemczech ?

niedziela, 4 grudnia 2011

W Polsce recesji nie będzie

W Polsce recesji nie będzie - stwierdził w trakcie wystąpienia na Giełdzie Papierów Wartościowych Marek Belka, prezes NBP (30.11.2011). I tego należy się trzymać. To ciągłe "błaganie" o kryzys, które zewsząd słyszymy jest po prostu nudne. Problem mają, ale niektóre instytucje finansowe, które w pogoni za zyskiem zagubiły całkowicie racjonalność w swoim postępowaniu. Banki, które doprowadziły do rozchwiania tzw rynków finansowych żądają teraz od rządów swoich państw, aby to społeczeństwa zapłaciła za ich błędy. Należy jednak przyjąć jako pewnik, że na czele tych banków nie stały dzieci. Właściciele banków doskonale wiedzieli komu pożyczają astronomiczne sumy i jakie mogą być tego skutki, gdy pożyczali komuś, kto nigdy nie będzie w stanie zwrócić pożyczki, nie mówiąc już o odsetkach.

Ponieważ banki są olbrzymie, a pożyczone sumy wręcz astronomiczne, więc i upadek tych banków pociągnie za sobą problemy nie tylko dla klientów banków, ale również dla całych społeczeństw i stąd pomysł na drukowanie euroobligacji. Na razie Polski to nie dotyczy, ale oberwać rykoszetem możemy solidnie.

Trzymamy się jednak całkiem dobrze. Popyt wewnętrzny rośnie, choć tempe tego wzrostu trochę zmalało i wszystko wskazuje na to, że i w 2012 roku popyt wewnętrzny będzie nadal napędzał polską gospodarkę. Co prawda kurs euro stale rośnie, co ma wpływ na inflację ... ale jest to z drugiej strony korzystne dla konkurencyjności polskiej gospodarki.

Poza tym to społeczeństwa bogatej Europy nie przyjmują tak naprawdę informacji o kryzysie. Koniec roku to okres boomu sprzedażowego, który jest taki sam jak rok, czy dwa lata temu.

Realna gospodarka a rynki finansowe to dwa różne światy ?