facebook

Social Icons

twitterfacebookgoogle plusrss feedemail

niedziela, 13 listopada 2011

Dług publiczny o włos od progu. Fałszywy alarm !

Trochę zamieszania zrobiła ostatnia publikacja GUS dotycząca długu publicznego Polski. Niektóre media podniosły alarm, ponieważ z publikacji wynikało, że dług publiczny jest o 0,1% od progu ostrożnościowego. Całe zamieszanie wynikło z tego, że są stosowane dwie metody liczenia długu publicznego o czym niektórzy, jak się okazało nie wiedzą.

W Polsce dług publiczny liczony jest dwoma metodami:
  • metodologia UE - dług sektora instytucji rządowych i samorządowych
  • metodologia polska - państwowy dług publiczny
Metodologia UE
Deficyt i dług sektora instytucji rządowych i samorządowych w latach 2007-2010 (mln zł)
Wyszczególnienie
2007
2008
2009
2010
Produkt Krajowy Brutto (PKB)
1 176 737
1 275 432
1 343 366
1 415 362
Deficyt / Nadwyżka sektora instytucji rządowych i samorządowych
-22 112
-46 890
-98 721
-110 988
% PKB
-1,9
-3,7
-7,3
-7,8
Deficyt / Nadwyżka podsektora instytucji rządowych na szczeblu centralnym
-35 294
-49 837
-71 478
-81 992
% PKB
-3,0
-3,9
-5,3
-5,8
Deficyt / Nadwyżka podsektora instytucji samorządowych na szczeblu lokalnym
510
-2 298
-14 032
-17 082
% PKB
0,0
-0,2
-1,0
-1,2
Deficyt / Nadwyżka podsektora funduszy ubezpieczeń społecznych
12 672
5 245
-13 211
-11 914
% PKB
1,1
0,4
-1,0
-0,8
Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych
529 370
600 829
684 073
776 816
% PKB
45,0
47,1
50,9
54,9

[źródło link: GUS].
(publikacja GUS z 21.10.2011)

Metodologia Polska
Państwowy dług publiczny (PDP) na koniec 2010 r. wyniósł 747,9 mld zł, czyli w relacji do PKB 52,8 %.  Ustawa o finansach publicznych zawiera procedury ostrożnościowe i sanacyjne przeciwdziałające nadmiernemu wzrostowi długu publicznego (liczonego wg metodologii polskiej) w sytuacji, gdy jego relacja do PKB przekracza tzw. progi ostrożnościowe 50%, 55% i 60%.

Ponieważ dług publiczny zbliża się do 55 % PKB istnieje coraz większe prawdopodobieństwo wprowadzenia szeregu bardzo dotkliwych cięć w budżecie państwa. Jeżeli relacja długu publicznego jest większa od 55%, ale mniejsza od 60%, to w projekcie budżetu na kolejny rok:
  1. nie przewiduje się istnienia deficytu budżetowego państwa lub uchwala się budżet zapewniający spadek relacji długu publicznego do PKB w stosunku do roku bieżącego
  2. nie przewiduje się wzrostu wynagrodzeń pracowników państwowej sfery budżetowej
  3. waloryzacja rent i emerytur nie może przekroczyć poziomu wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w poprzednim roku budżetowym
  4. wyklucza się możliwość udzielania z budżetu państwa nowych pożyczek i kredytów
  5. ogranicza się wzrost wydatków wielu instytucji państwowych, takich jak: Kancelaria Sejmu, Kancelaria Senatu, Kancelaria Prezydenta RP, Trybunał Konstytucyjny, Najwyższa Izba Kontroli, Sąd Najwyższy.
  6. Rada Ministrów jest zobowiązana do przeglądu wydatków budżetu państwa, finansowanych środkami pochodzącymi z kredytów zagranicznych oraz przeglądu programów wieloletnich
  7. Rada Ministrów jest zobowiązana do przedstawienia programu sanacyjnego, mającego na celu obniżenie relacji długu publicznego do PKB
  8. wprowadza się ograniczenia wysokości wydatków jednostki samorządu terytorialnego
Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że niektóre z powyższych zaleceń powinny być jak najszybciej wprowadzone i to bez związku z progami ostrożnościowymi.

środa, 9 listopada 2011

Czy obecny kryzys jest realny czy wirtualny ?

Kryzys, kryzys ... zewsząd słychać to słowo. Jak jest kryzys to muszą być i bohaterowie tej opowieści oraz ... autor. W pierwszoplanowych rolach występują agencje ratingowe, które obecnie przejęły rolę głównych rozgrywających obecny kryzys. Nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za nic, ale mieszać potrafią, jak nikt.

Jeżeli mamy do czynienia z kryzysem to dotyczy to jednak rynków finansowych, którym pozwolono na niczym niekrępowany rozwój oparty na tzw. inżynierii finansowej (lub jak kto woli na spekulacji). To pogoń (chciwość) za coraz większym zyskiem doprowadziła do obecnego stanu rynki finansowe. Co prawda bilans zawsze musi wyjść na zero, ale w obecnych warunkach jakość nie może to się stać.

Z drugiej strony mamy realną gospodarkę opartą na produkcji i handlu, która rozwija się i jakość nie pasuje do obrazu wieszczonego kryzysu. Niestety realna gospodarka związana jest z rynkiem finansowym i to może być problem, tym bardziej, że wieszczów kryzysu jest coraz więcej i w każdym miesiącu ogłaszają, że już za chwilę wszystko rozleci się. 

Od ponad roku w oku cyklonu są państwa z tzw grupy PIIGS. Trwają spotkania, szczyty. Co chwila pada propozycja rozwiązania kryzysu (euroobligacje, fundusz norweski, Chiny, dodruk euro przez ECB) i nic nie wydarzyło się. Poziom życia przeciętnego Włocha lub Hiszpana wcale nie obniżył się. Rozpoczął się szał zakupów, a Barcelona i Real mają się wyśmienicie i planują kolejne surrealistyczne, jeżeli chodzi o cenę  zakupy przeciętnych kopaczy.


W Polsce natomiast od pewnego czasu mamy spekulacyjny atak rynków finansowych na polskiego złotego, który mężnie odpiera NBP ... i to jedyny objaw "kryzysu". Ciekawy to kryzys, gdy ten, który obwiniany jest za obecną sytuację i stoi nad przepaścią (?) hasa sobie w najlepsze i drwi z gospodarek takich, jak Polska.


Niestety rynek finansowy nigdy nie zrezygnuje ze swoich zasad i jeżeli nie postawi się temu instytucjonalnej tamy, to wcześniej, czy później doprowadzi miliony ciułaczy do czarnej rozpaczy. Tam zawsze orkiestra gra do końca. Lehman Brothers jeszcze kilka tygodni przed upadkiem miał jeden z najwyższych ratingów. Do ostatniej chwili powierzano mu fortuny.

Jeżeli kryzys będzie przebiegał tak, jak do tej pory, to nie będzie on w żaden istotny sposób wpływał na gospodarkę Polski. To realny scenariusz. W przypadku, gdy tak wielu mówi o tym kryzysie to scenariusz kryzysowy może się jednak zrealizować  ... ale inaczej. Z całą pewnością wszystkie jego skutki nie są do przewidzenia.

Jeżeli nastąpi bankructwo jednego z państw UE, to będzie to miało duży wpływ na pozostałe państwa UE oraz na cały świat. Największe szkody taka sytuacja poczyni w sferze postrzegania idei UE. Może dojść do poluzowania więzi instytucjonalnych, izolowania się poszczególnych państw, spadku znaczenia euro a następnie upadku tej waluty.

Taki scenariusz to byłaby katastrofa dla Polski ... ale też dla innych państw UE. I dlatego wydaje się po prostu nierealny. To tak, jakby państwa same chciały siebie unicestwić.

Więc po co ten zgiełk. Odpowiedź wydaje się prosta. Na tym można po prostu dobrze zarobić.

wtorek, 8 listopada 2011

Tylko Norwegia może sobie pozwolić na takie zabezpieczenie swoich obywateli

Współczesna Norwegia to jedno z najbogatszych państw świata. Ale nie zawsze tak było. Jeszcze nie tak dawno, bo na początku XX wieku Norwegia należała do najbiedniejszych państw starego kontynentu. Wielu Norwegów emigrowało za ocean, a ci co zostali w dużej części cierpiało niedostatek. Dodatkowo położenie i klimat nie rozpieszczały Norwegów. Norwegowie przyzwyczajeni byli do skromnego życia i ciężkiej pracy.

Ale w pewnym momencie wszystko się odmieniło za sprawą olbrzymich złóż ropy naftowej, które zostały odkryte w 1969 roku terenie morza Północnego. Z biednego państwa położonego na peryferiach Europy, Norwegia urosła w ciągu kilku lat w potęgę gospodarczą. W Norwegii powstał dylemat co zrobić z tym olbrzymim bogactwem ? Gdy byłem kilkanaście lat temu w Norwegii ten temat był nadal żywo dyskutowany. Większość Norwegów z którymi rozmawiałem przyznawała rację rządowi, który potrafił znaleźć mechanizm zagospodarowania pieniędzy z ropy naftowej. Norwegowie nie oszaleli na masową skalę z bogactwa, ale nadal żyją skromnie (w dobrym tego słowa znaczeniu) i są bardzo pracowici.

Cóż takiego wymyślono w Norwegii ? Utworzono fundusz inwestycyjny, który miał być zabezpieczeniem finansowym dla przyszłych pokoleń norwegów, gdy zasoby ropy ulegną wyczerpaniu. Fundusz inwestycyjny utworzono w 1990 roku. Fundusz inwestuje zyski z ropy w firmy i obligacje na całym świecie. Jest to unikatowe przedsięwzięcie o tak olbrzymiej skali, które posiada tylko jednego właściciela. Wartość norweskiego funduszu naftowego szacowana jest na ok. 388 mld euro


O norweskim funduszu zaczęło być głośno, gdy niektórzy politycy europejscy wskazali na ten fundusz, jako źródło finansowania dla zadłużonych państw strefy euro. 

Oczywiści najwięcej do powiedzenia w tej sprawie będą mieli sami właściciel funduszu czyli Norwegia. Premier Norwegii powiedział, że najważniejszą kwestią jest odpowiedź na pytanie, czy taka inwestycja byłaby opłacalna dla Norwegii. Debata w tej sprawie trwa obecnie w Norwegii. Głosy są podzielone. Część fachowców twierdzi, że istnieje zbyt wysokie ryzyko dla funduszu a ponadto Norwegia nie będąc w ogóle członkiem UE nie musi się do niczego poczywać w sprawie pomocy. Są również głosy popierające wejście funduszu do pakietu ratunkowego. Poparcie wynika z czystego pragmatyzmu. Jest oczywistym, ze kłopoty gospodarcze UE będą miały wpływ na gospodarkę samej Norwegii. 

Jak potoczą się dalsze losy norweskiego funduszu jako źródła pomocy dla UE pokaże najbliższy czas. Z informacji, które aktualnie są dostępne wynika, że nie są prowadzone żadne rozmowy w tej sprawie pomiędzy UE a Norwegią.